Banki mają wsparcie firm windykatorskich.
**W Bydgoszczy na pożyczkę w banku trzeba czekać i czekać
**
Drobiazgowa weryfikacja wniosków pożyczkowych już się rozpoczęła. Przekonała się o tym Janina Mazurek, mieszkanka Bydgoszczy (osiede Górzyskowo).
- Ponad tydzień temu złożyłam podanie o pożyczkę. Chciałam wziąć 15 tys. zł w Pekao SA. Czekam od kilku dni i ciągle nie wiem, jaka jest decyzja banku. Niecierpliwię się, bo szybko potrzebuję tych pieniędzy! - skarży się pani Janina.
- Ludzie mogą nas nie kochać za przedłużające się procedury, ale czasy szybkich pożyczek na oświadczenie już minęły - komentuje Arkadiusz Mierzwa, rzecznik Pekao SA. - Dziś trzeba bardzo dokładnie sprawdzać kredytobiorców. Zresztą, zawsze byliśmy pod tym względem ostrożni.
- Klienci mają coraz większy problem z płaceniem rat, dlatego musimy być szczególnie ostrożni - dodaje Alina Stahl, rzecznik Eurobanku.
Oznacza to, że klienci będą sprawdzani czy rzeczywiście mieszkają pod wskazanym adresem, czy zgadza się ich miejsce zameldowania (jeśli jest inne od zamieszkania).pracodawca potwierdzi, że taka osoba u niego pracuje oraz potwierdzi jej zarobki.
Niespłacona pożyczka? W Bydgoszczy windykatorzy są w gotowości
Banki nie chcą o tym mówić oficjalnie, ale potrzebują pomocy firm zewnętrznych.
Ich wysłannicy będą odwiedzać potencjalnych kredytobiorców w pracy i sprawdzać nawet tych, którzy nie są na liście Krajowego Rejestru Długów.
- Jesteśmy przygotowani do takiego zadania - uważa Maciej Żukiewicz, dyrektor zarządzający w Krajowej Agencji Windykacji w Bydgoszczy. - Dziś łatwo dowieść czy klient jest uczciwy czy nie. Choć jeszcze nie zgłosił się do mnie z propozycją żaden bank, wkrótce może wzrosnąć zapotrzebowanie na takie usługi.
Jak wiadomo, nie są one tanie.
- Nie podoba mi się to, że ktoś obcy ma kręcić się po mojej firmie, zawracać głowę księgowej i stresować ludzi - komentuje Grzegorz Sobański, _właściciel firmy Zaptech w Janikowie _koło Inowrocławia (zakład zajmuje się utylizacją odpadów z tworzyw sztucznych i płyt CD i DVD, produkuje też pachnące worki na odpady).Zaptech zatrudnia ok. 100 osób, wśród nich mogą być potencjalni kredytobiorcy. - Wystarczy, że ciągle mam jakieś kontrole. Wysłanników banków nie chcę tutaj widzieć! To tak, jakbym chciał powierzyć im swoje oszczędności pod warunkiem, że pokażą mi swój skarbiec - oburza się Sobański.
Zgodnie z prawem pracodawca nie musi wpuszczać obcych do firmy i także informować o zarobkach załogi. Jak jednak jego odmowa wpłynie na decyzje o przyznawaniu pożyczek? To się okaże.
Czytaj też: Ma aż 34 konta i wymienia, które banki kłamią, że są tanie lub darmowe! Tutaj można to sprawdzić!
Czy wyobrażają sobie Państwo sytuację, gdy wysłannicy banków wkraczają do Waszej pracy?
