Bydgoszcz traci mieszkańców. Jest drugim najszybciej wyludniającym się miastem w Polsce

Dane, które można znaleźć w raporcie Głównego Urzędu Statystycznego "Powierzchnia i ludność w przekroju terytorialnym w 2024 r.", są alarmujące.

Liczba ludności w stosunku do poprzedniego roku zmalała w 63 spośród 66 miast na prawach powiatu. Największy spadek nastąpił w Łodzi (6 429 osób). "Znaczący spadek, podobnie jak w poprzednim roku, odnotowały miasta: Bydgoszcz (3 604 osoby) i Poznań (2 877). Przybyło za to mieszkańców Krakowa (o 2919 osób), Gdańska (ponad 1 tys.), Rzeszowa (87 osób).

Problem występuje od lat, dopiero jednak najnowszy raport GUS ukazuje skalę odpływu mieszkańców Bydgoszczy. Wcześniej publikowane prognozy również były niepokojące, a na ostatniej czerwcowej sesji miasta rozgorzała dyskusja po zreferowaniu "Raportu o stanie Miasta Bydgoszczy za 2023 r.".

- Może warto, przy kolejnym raporcie, a może właśnie już teraz, określić priorytety, by przeciwdziałać tej tendencji. Oczywiście demografii nie naprawimy, ale możemy wyhamować pewne trendy dotyczące naszego miasta - mówi Tomasz Hoppe, radny miasta, który w ostatnich wyborach startował z listy Trzeciej Drogi. - Być może warto powołać radę, pełnomocnika albo inne gremium, które by koordynowało działania miasta właśnie w sprawach dotyczących demografii.

O jakich działaniach mowa? Hoppe zaznacza, że w jego opinii niezwykle ważne jest współpraca władz miasta z uczelniami, tak by stworzyć najlepsze warunki dla absolwentów. - Bydgoszcz musi być atrakcyjnym miejscem dla dobrze wykwalifikowanych specjalistów, np. po studiach wyższych. Obecnie wielu absolwentów wyjeżdża, bo zwyczajnie w innych ośrodkach mogą liczyć na lepsze warunki pracy, wyższą płacę.

Inna rzecz to przyciąganie do Bydgoszczy firm, inwestorów w branżach "hi-tech". Do sprawy odniósł się Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy: - Ludzie, wybierając miejsce życia, kierują się przede wszystkim edukacją i pracą. To są te obszary, na które mamy pośredni wpływ - mówi prezydent Bruski. - Statystyki pokazują, że wiele osób, które tu, do naszego miasta przybędzie, na przykład na studia, poszukuje na miejscu pracy i staje się w pewnym czasie mieszkańcem.

- Kwestia pracy, tu mamy problem - dodał prezydent. - To problem właściwie całej cywilizowanej Polski; brakuje rąk do pracy. Naszym największym problemem jest to, że mamy bezrobocie na poziomie 2 proc. To tak naprawdę blokuje rozwój w firmach. Spotykałem się z przedsiębiorcami, właścicielami firm, które musiały odrzucać wielomilionowe kontrakty, bo nie były w stanie zabezpieczyć osób, które te kontrakty swoimi rękami będą realizować.

W zestawieniu za 2022 r. spośród miast powyżej 100 tys. mieszkańców Bydgoszcz utraciła ich najwięcej – 1851 osób. Za nią, z niewielką stratą uplasował się Poznań, a ponad 1100 mieszkańców ubyło w Radomiu i Łodzi. Z bardziej szczegółowych danych za tamten okres można dowiedzieć się, że ok. 3 razy więcej bydgoszczan przeprowadza się na wieś niż do miast.

– Są dwie główne przyczyny – uważał dr Grzegorz Kaczmarek, socjolog, ekspert Związku Miast Polskich, którego pytaliśmy o przyczynę tego stanu rzeczy. – Mieszkańcy przenoszą się do tzw. suburbiów, czyli do gmin ościennych miast. Ten efekt jest najbardziej widoczny w Poznaniu. W Bydgoszczy także widać tę tendencję – stwierdza.

Jako przykład podaje Osielsko, Białe Błota czy Dobrcz. Dane z GUS-u potwierdzają tę obserwację. Łącznie w pierwszym półroczu 2023 r. wymienionej trójce przybyło ok. 500 mieszkańców. – Bydgoszcz ma też to nieszczęście, że leży między trzema wyraźnie silniejszymi ośrodkami, które wysysają potencjał demograficzny i intelektualny. Myślę o stolicy, Trójmieście oraz Poznaniu. Jest w takim trójkącie bermudzkim. To jeszcze lepiej widać na poziomie województwa, a nie miasta – stwierdzał socjolog.

- W ubiegłym roku do naszej gminy przybyło 500 nowych mieszkańców - mówi Beata Wilk, zastępca wójta Białych Błot, gminy sąsiadującej z Bydgoszczą. - Czy są to byli mieszkańcy Bydgoszczy? Takiej analizy nie robiliśmy. Natomiast z postępowań o warunki zabudowy, z zapytań urzędowych wiadomo - co na pewno potwierdzą pracownicy - że występują z nimi osoby z adresami bydgoskimi.

Oczywistą korzyścią z przyrostu ludności w gminie są wyższe przychody z podatków. Beata Wilk zwraca jednak również uwagę na inne rzeczy: - Musimy rozbudowywać sieć kanalizacji sanitarnej, wodociągowej, musi powiększać się sieć dróg utwardzonych. Zabudowa, która istniała do tej pory, jest w większości zamknięta i te tereny, które się rozbudowują, były do tej pory puste - łąki, pola przekształcają się w osiedla. Takich utrudnień jest bardzo dużo. Kiedy zgłasza się, np. deweloper, który mówi, że będzie budował mieszkania, a my zwyczajnie nie jesteśmy przygotowani. Stąd bardzo dużo jest studni, szamb. Koszty, które na gminie ciążą, związane z rozbudową infrastruktury, jeszcze wzrastają.

Białe Błota są również jedną z kilkunastu gmin, które partycypują w dopłatach do transportu komunikacji miejskiej, zapewniającej możliwość dojazdu do i z Bydgoszczy. - Niemniej oczywiście bardzo się cieszymy, że jesteśmy atrakcyjną gminą i jesteśmy otwarci na nowych mieszkańców - dodaje zastępca wójta.