Rozmowa z Agnieszką Wierzbicką, zastępczynią dyrektora Ośrodka Nowych Technologii Edukacyjnych działającego przy Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy
- Czy e-learning oznacza odejście od tradycyjnego nauczania?
- Stosujemy tzw. blended learning, czyli formułę mieszaną. Polega ona na prowadzeniu zajęć w tradycyjny sposób i tylko uatrakcyjnianiu ich formą internetową. Najczęściej połowa spotkań odbywa się twarzą w twarz z wykładowcą, a druga na wirtualnej platformie.
- Czyli studenci mogą odpuścić sobie na ten czas naukę?
- Oczywiście, że nie. Nauczyciele dają im konkretne zadania do zrealizowania, z których później normalnie są rozliczani. Jeśli mają jakieś wątpliwości, to zawsze mogą zadać pytanie prowadzącemu zajęcia. Funkcjonują też specjalne fora, które są główną formą komunikacji. Czynny udział na nich biorą zarówno studenci, jak i wykładowcy. Zaliczenie przedmiotu, wszystkie kolokwia i egzaminy i tak nadal odbywają się twarzą w twarz. I to się na pewno nie zmieni.
- Jakie są największy plusy korzystania z e-learningu?
- Przede wszystkim jest to ciekawe urozmaicenie zajęć. Zgodzą się ze mną wszyscy wykładowcy i studenci. Poza tym jest to bardzo wygodne - szczególnie dla studentów, którzy pracują lub studiują na kilku kierunkach równocześnie. Na wykonanie jakiegoś ćwiczenia mają ściśle wyznaczony czas, ale kiedy i o której godzinie do tego zasiądą, zależy już wyłącznie od nich samych.
- Mimo to, w Polsce e-learning nadal jednak raczkuje
- To normalne, że każdy boi się zmian. My też się baliśmy i początkowo wielu studentów, a nawet wykładowców, podchodziło do tego pomysłu sceptycznie. Zorganizowaliśmy jednak dla nich szkolenia i od razu wątpliwości zniknęły. Teraz mija już piąty rok od wprowadzenia na WSG e-learningu i mamy już naprawdę spore doświadczenie w tej dziedzinie. Z roku na rok przybywa też nowych przedmiotów do prowadzenia na internetowej platformie.