
Bydgoszczanie o muszli koncertowej - chcą, by było tam życie
W ubiegłym tygodniu rozpoczęliśmy naszą akcję - chcemy poznać Wasze opinie na temat tego, co powinno się stać z muszlą koncertową w parku Witosa. Przypominamy, że miasto planuje rewitalizację parku Witosa, nie wyklucza też wyburzenia muszli koncertowej. Muszli, która dla wielu bydgoszczan to nie tylko kawałek budowli, ale mnóstwo wspomnień.
Prosiliśmy Was o zdjęcia - te archiwalne i najnowsze oraz Wasze wspomnienia związane z tym miejscem. Wasz odzew jest ogromny. Dlatego publikujemy zdjęcia i wspomnienia bydgoszczan, którzy zechcieli się z nami nimi podzielić. Czekamy też na kolejne.
Spora część mieszkańców uważa, że muszla powinna zostać wyremontowana albo że w jej miejscu powinna się pojawić inna budowla z przeznaczeniem na kulturę - te opinie przeważają. Są jednak i tacy, którzy uważają, że park Witosa to nie jest najlepsze miejsce na działania kulturalne. Opinie będziemy publikować w najbliższych dniach zarówno tutaj, jak i w papierowym wydaniu "Pomorskiej". Wypatrujcie ich.
A tymczasem zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć. Kliknij strzałkę w prawo na klawiaturze lub na zdjęciu.

Pani Paulina napisała do nas: - Jest to dla mnie ważne miejsce, ponieważ regularnie spacerowaliśmy tam z moim chłopakiem, gdy widywaliśmy się tylko na kilka godzin co dwa tygodnie. Teraz mieszkam tu w Bydgoszczy i nie wyobrażam sobie przechodzić przez park Witosa, w którym już nie ma muszli koncertowej. To jest jego znak rozpoznawczy. Odnowiony park powinna zdobić tabliczka z jego nazwą i muszlą w roli głównej.

Robert Szatkowski, działacz społeczny z Bydgoszczy napisał nam: - Mnie muszla i park Witosa kojarzą się z młodością, często bywałem z rodziną w tym parku. Pamiętam imprezy, koncerty, majówki. Zimą mnóstwo dzieciaków korzystało z górki saneczkowej, a w upalne lata wielu kąpało się w fontannie, chociaż dziś pewnie byłoby to nielegalne. Często odbywały się przeglądy szkolnych zespołów muzycznych czy tanecznych. Park tętnił życiem od rana do wieczora nie tylko w weekendy, ale przez cały tydzień. Co ciekawe, rola miasta nie polegała na utrudnianiu imprez (...). Z pewnością nie ma życzliwego podejścia miasta ani pomysłu na muszlę koncertową. Mam nadzieję, że ta akcja coś zmieni w tym temacie. Że nie tylko da się uratować ten obiekt, ale także wyremontować go dla dobra kultury bydgoskiej.
Więcej w papierowym wydaniu "Pomorskiej".

Swoimi wspomnieniami zechciała się także podzielić Emilia Czekała z Orkiestry Symfoników Bydgoskich. Emilia jest córką szefa orkiestry, Marka Czekały. - Pierwszy oficjalny koncert naszej orkiestry odbył się właśnie w muszli koncertowej, dokładnie 13 sierpnia 1995 roku. Zapoczątkowaliśmy wówczas małą tradycję koncertów promenadowych, którą kontynuowaliśmy następnego lata - tych koncertów na muszli było już wówczas kilka. Na początku słuchaczy nie było zbyt wielu, ale później zaczęły gromadzić się prawdziwe tłumy spragnione muzyki operetkowej. To wiem oczywiście z opowiadań rodziców, bo ja byłam za młoda, żeby się tym interesować. W każdym razie na koncertach bywałam i trochę szkoda, że takich promenadowych spotkań już nie ma. Jestem pewna, że i dziś do muszli ściągałyby tłumy na takie muzyczne letnie popołudnia.
Więcej w jutrzejszej "Pomorskiej".