MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanka stała się rodziną zastępczą dla niewidomego chłopca. A zaczęło się od artykułu w gazecie

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Niewidomy chłopiec wychowywał się w domu dziecka. Spotkał panią Krystynę, która odmieniła jego los. Dzisiaj ona ma 84 lata, a on 41.
Niewidomy chłopiec wychowywał się w domu dziecka. Spotkał panią Krystynę, która odmieniła jego los. Dzisiaj ona ma 84 lata, a on 41. Michał Gaciarz/zdjęcie ilustracyjne
Bydgoszczanka stała się rodziną zastępczą dla niewidomego chłopca, którego mama zmarła, a ojciec się wyrzekł. Kobieta ma 84 lata, przybrany syn - 41. Rodzina zastępcza została rozwiązana. Oboje tworzą tą prawdziwą.

Pani Krystyna, pracownica firmy turystycznej z Bydgoszczy, przeglądała gazetę. Natknęła się na artykuł o dzieciach z domu dziecka, czekających na nowe rodziny. Był 1992 rok. - Przeczytałam o niedosłyszącej dziewczynce - wspomina. - Wcześniej tliła się we mnie myśl o opiece nad dzieckiem, pozostawionym przez rodziców. Już wtedy mieszkała sama. Moje dorosłe dzieci wyfrunęły w świat, założyły własne rodziny. Pustawo zrobiło się w domu. Zadzwoniłam pod numer, podany w artykule.

Przez telefon wyjaśnili, że mała bohaterka artykułu ma brata, też niedosłyszącego.

- To, że dzieci były niepełnosprawne i porozumiewały się jedynie na migi, mi nie przeszkadzało. Chciałam jednak zaopiekować się jednym dzieckiem. Wątpiłam, czy z dwójką dam sobie radę, a sporo czasu upłynęło, odkąd swoje odchowałam. Miałam sporo czasu dla siebie. Po 27 latach pracy, w tym na stanowiskach kierowniczych, przechodziłam na rentę.

Usłyszała, że na nowy dom czeka także chłopiec, niewidomy od urodzenia. Miał 9 lat, pochodził spod Inowrocławia. Jego historia poruszyłaby nawet twardziela. Matka chłopca umarła, gdy miał 6 lat. Ojciec był alkoholikiem. Zaraz po narodzinach syna zrzekł się go sądownie. Nikt z dalszych krewnych nie przyjął małego, ponieważ prawie wszyscy mieli problem z uzależnieniem. Któregoś dnia dziadek wsiadł do samochodu, przywiózł wnuka do domu dziecka i go po prostu zostawił.

Nowy syn

Pani Krystyna zgłosiła się jako kandydatka. Ruszyła procedura. - Na początku byłam dla Łukaszka tzw. rodziną zaprzyjaźnioną, jeszcze nie zastępczą. Chodziliśmy na spacery i place zabaw. Zapraszałam chłopczyka do siebie na obiady. Robiliśmy wspólnie zakupy. Pięknie nam razem było. Wkrótce zostałam rodziną zastępczą dla chłopca. Wprowadził się do mnie, do Bydgoszczy, już na stałe. Zajmowałam jeden pokój, on dostał drugi, od dawna wolny. Byłam dla Łukaszka jak mama. Powiem więcej: zostałam jego nową mamą. Z miesiąca na miesiąc było nam razem lepiej.

Lepiej też było ze zdrowiem Łukasza. - Zabierałam go do lekarzy, gdzie się da, na specjalistyczne badania, żeby zorientować się, czy można pomóc jego oczkom - opowiada czytelniczka. - Profesor Kałużny, znany bydgoski okulista, już nie żyjący, podjął się przeprowadzenia operacji. Udało się. Łukaszek zaczął trochę widzieć. Dostrzega cienie, rozróżnia jasne i ciemne kolory.
Chłopiec rozpoczął naukę w ośrodku szkolno-wychowawczym im. Braille’a w Bydgoszczy. - Po podstawówce kontynuował naukę w tej samej placówce. Zdał maturę. Jeszcze wyuczył się na tokarza-frezera. Tak, tak, niedowidzący tokarze również są wśród nas. Jak ukończył szkołę zawodową, znalazł pracę, ale nie w wyuczonym zawodzie.

Dostał zajęcie w branży poligraficznej. - Przedsiębiorstwo dla osób niepełnosprawnych, w tym niewidomych i niedowidzących, go przyjęło. Syn w pracy spędza 4,5 godziny dziennie. Taki tam obowiązuje tryb i tak dopuszczają przepisy. Najpierw zawoziłam go samochodem do firmy. Później zaczął jeździć autobusem. Drogę zna na pamięć. Białej laski, którą mają przy sobie ociemniali, nie zabiera ze sobą, chociaż posiada trzy, w tym automatyczną, elegancką. Nie lubi i nie chce, żeby ludzie zwracali na niego uwagę, a gdyby miał tę laskę, to tak by było. Okularów też nie zakłada. Niby mu nie pasują. Kłócić się nie będę.

Opaska na oczy

Łukasz jest typem samotnika, lecz w domu nie usiedzi. - Dziewczyny nie miał i nie ma. Nawet teraz jedna koleżanka z pracy do niego wydzwania prawie codziennie. Fajna, zaradna dziewczyna. Na randce spotkać by się chciała. Syn stanowczo odmawia. Wioślarstwo jest jego miłością. Nie jakieś tam hobby, tylko on trenuje jak zawodowiec. Startował w reprezentacji niepełnosprawnych sportowców i w regionie, i w Polsce. Razem z drużyną zwiedził Włochy, gdy uczestniczyli w zawodach w Mediolanie. Kilka razy brali udział w zawodach wioślarskich w Niemczech. Podczas startów zawodnicy mają nałożone specjalne opaski na oczy, aby żaden niedowidzący sportowiec na pewno niczego nie dostrzegł.

Nasza rozmówczyni opowiada o codzienności. - Mam 84 lata, a syn 41. Porządek w mieszkaniu to moje zadanie. Łukaszek okna pomaga myć. Jak ja nie idę po zakupy na targowisko, on mnie wyręcza. Na rynku wszyscy sprzedawcy go znają i się z nim witają. On im podaje kartkę. To lista zakupów, spisana przeze mnie. Później gotuję obiad, syn mi niekiedy asystuje. Czasami zamiast siedzieć w garach, wybieramy się na miasto, na jedzenie. Raz się żyje.

Zusowski dodatek

Kredytów nie mają. - Dostaję na rękę ponad 2700 złotych emerytury, już łącznie z zusowskim dodatkiem pielęgnacyjnym z tytułu podeszłego wieku - kontynuuje seniorka. - Łukaszek zarabia na czysto 1300-1400 zł miesięcznie. Odbiera ponadto 500 plus dla niepełnosprawnych.

Pani Krystyna, będąc rodziną zastępczą, otrzymywała wynagrodzenie. Obecnie wynosi ono nawet około 4000 zł.

- Nie pamiętam, ile dostawałam, gdy syn był niepełnoletni - przyznaje emerytka. - Przypominam sobie, że to było mniej więcej tyle, ile wynosiła moja pensja, a zarabiałam ładnie. Jak syn zdał maturę w 2005 roku, przestali przekazywać mi pieniądze. Na dorosłe dziecko, które już się nie uczy, kasa się nie należy. Rodzina zastępcza samoistnie się rozwiązała, chociaż u nas nic się nie zmieniło. Mogłabym starać się o świadczenia na Łukaszka, pod warunkiem zawieszenia emerytury. Nie chcę z niej rezygnować. Dziwne, że miałabym to robić, skoro ją wypracowałam.

Testament gotowy

Istnieje takie świadczenie, jak pomoc na usamodzielnienie. Wypłacane jest wówczas, kiedy osoba staje się pełnoletnia i opuszcza rodzinę zastępczą. - Mnie Łukaszek nie opuścił - zaznacza pani. - Zostanie pod moim dachem na zawsze. I dobrze, bo zapisałam mu połowę mieszkania. Drugą połowę dostanie córka, zbliżająca się do 60-tki. Ona od niedawna znowu mieszka w Bydgoszczy. 15 kilometrów od nas.

84-latka kończy: - W tym roku mija 19 lat, odkąd nie dostaję ani złotówki za prawie całodobową opiekę nad Łukaszkiem. W biedzie nie tkwimy, ale wiele jest rodzin, którym przyda się każdy grosz.
Na prośbę bohaterki, imiona zostały zmienione .

od 12 lat
Wideo

Psycholog odpowiada: Czy wakacyjny romans to dobra rzecz?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska