Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był sobie transporter. Nie jeździł, ale zniknął, widziany był na Allegro

Wojciech Mąka
BTR z wystawy w Pomorskim Muzeum Wojskowym. Gdzie jest drugi - nie wiadomo
BTR z wystawy w Pomorskim Muzeum Wojskowym. Gdzie jest drugi - nie wiadomo fot. Wojciech Mąka
Policja przekazała muzeum wojskowemu w Bydgoszczy dwa transportery opancerzone. Ale został jeden. - Jak chce się pan bawić w gówna, to beze mnie- mówi były dyrektor muzeum.

Najgorsze jednak jest to, że jeden z tych muzealnych transporterów był widziany na aukcji Allegro.

Po rusku to się nazywa "bronietransportior tjażełyj". A po polsku i w skrócie - BTR. To ośmiokołowy transporter opancerzony. Radziecka konstrukcja z przełomu lat 50 i 60. Pływał i zabierał kilkunastoosobowy desant. BTR-y oprócz polskiego wojska służyły także w milicji i policji, w oddziałach prewencji - do tłumienia zamieszek ulicznych. Ale ich czas powoli dobiega końca. Są wycofywane.
Właśnie od policjantów pochodziły dwa BTR-y przekazane kilka lat temu Pomorskiemu Muzeum Wojskowemu w Bydgoszczy. Do kolekcji.

Jeden w kolekcji jest. Stoi na plenerowej ekspozycji na tyłach muzeum przy Czerkaskiej.
Gdzie jest drugi?
Po tym, jak widziano go wystawionego na Allegro, losami pojazdu zainteresowała się Żandarmeria Wojskowa.

Za 12 tysięcy

Był sobie transporter. Nie jeździł, ale zniknął, widziany był na Allegro

Podpułkownik Marcin Wiącek, Żandarmeria Wojskowa, Warszawa: - Prowadziliśmy czynności operacyjne, przedprocesowe. Powzięliśmy bowiem pewne informacje i mieliśmy pewne podejrzenia. Ale to nie było tak, że ktoś złożył u nas zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa...

To było dwa lata temu.
Żandarmeria chciała wiedzieć, skąd jest BTR wystawiony na Allegro. I czy przypadkiem nie wyjechał nielegalnie z jakiejś jednostki wojskowej. No i czy jest pozbawiony tak zwanych "cech bojowych", czyli - nie ma uzbrojenia.
Zażądano kompletów dokumentów obu pojazdów, przesłuchiwano obu dyrektorów muzeum - starego, Wojciech Zawadzkiego, i nowego - Arkadiusza Kalińskiego.
Podpułkownik Wiącek mówi, że sytuacja byłaby prosta, gdyby BTR był wojskowy i przekazany Agencji Mienia Wojskowego. Wtedy miałby komplet papierów.

- Sprawdzaliśmy też, jak doszło do sprzedaży - mówi Wiącek. - Dokumenty były w porządku. Jeśli ktoś widnieje w dokumentach jako właściciel samochodu i ma umowę sprzedaży, to nie można jej podważać. Tak było też w tym przypadku.
BTR poszedł za 12 tysięcy złotych. Kto i komu sprzedał, Wiącek nie wie.
Mówi jednak, że materiał operacyjny nie pozwolił na rozpoczęcie śledztwa.

Towarzystwo dyrektora

Kto, jeśli nie muzeum, mógł być w papierach jako właściciel drugiego transportera? Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum. Założył je Wojciech Zawadzki. Miało się zajmować pozyskiwaniem eksponatów dla muzeum. Został prezesem... Wojciech Zawadzki.
Zawadzki ostatnio lekko w pracy nie miał. Dwa lata temu spadł z dyrektora na pracownika biblioteki. Ostatnio wyleciał, bo była reorganizacja kadr w muzeum.
- Wiem, o co chodzi z tym transporterem - mówi. - Jak chce się pan bawić w gówna z panem Kalińskim, to beze mnie. Koniec rozmowy.

Urwany trop

Szukam dalej - pewnie jak policja przekazywała pojazdy, to wie, komu. Ale która jednostka?
- No, faktycznie, mamy dwa takie transportery - tyle że oba wciąż są w służbie - mówi Monika Chlebicz, rzecznik kujawsko-pomorskiego komendanta policji. Ale, podobno, Poznań pozbywał się sprzętu.

Podinspektor Arkadiusz Borowiak, rzecznik z Poznania: - Ciekawa sprawa. Ale to nie my. Mieliśmy dwa takie transportery. Sprawdzałem, żaden na pewno nie został przekazany do Bydgoszczy.
Dotarcie do kupca będzie łatwiejsze - myślę. Zwłaszcza że mam kolegę w Łodzi, Janusza Zgita. Janusz to ktoś w rodzaju prawej ręki Jacka "Kopra" Kopczyńskiego, jednego z największych w Polsce kolekcjonerów sprzętu militarnego. Jak trzeba znaleźć taką perełkę, jak oryginalny gaźnik od polskiego lekkiego czołgu TKS, to "Koper" i Janusz wiedzą, kto go ma. I za ile chce go sprzedać.

- Jak policyjna, to ten BTR to wersja 60... Dwa lata temu... - Janusz myśli przez telefon. - Oddzwonię. Po 20 minutach słyszę: - Nie wiem, kto w Polsce ma takiego BTR-a. "Koper" też nie słyszał.
Arkadiusz Kaliński, dyrektor PMW, nie chce wracać do sprawy BTR-a. - Jeśli żandarmeria nic nie znalazła, to co ja mam powiedzieć? - uznaje.

Mówi, że szkoda transportera. Bo by były dwa. Mimo że nie jeździł, można go było wymienić. Na coś innego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska