Paulina Nowacka mieszka na jednym z włocławskich osiedli domów jednorodzinnych. Sąsiadów z ulicy zna od dawna. Kiedy więc w ubiegłym roku dotarła do niej doręczycielka z pismem z urzędu miasta i poprosiła o odebranie korespondencji dla sąsiadów, mieszkających po drugiej stronie ulicy, Paulina nie robiła problemów.
- Ponieważ takie samo pismo było do mnie adresowane, wiedziałam, iż w kopercie znajdowało się zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego - mówi. - Chodziło o ustalenie opłaty adiacenckiej, bo na naszej ulicy została wybudowana kanalizacja i magistrat uznał, że wartość naszych nieruchomości wzrosła.
Jako że odbiór trzeba było pokwitować, Paulina Nowacka złożyła podpis. Po kilku godzinach, gdy zobaczyła syna sąsiadów, kopertę z zawiadomieniem oddała. I o sprawie zapomniała. Ale po kilku miesiącach dostała wezwanie na komendę i to w charakterze podejrzanej. Wtedy okazało się, że chodzi o przysługę, którą zrobiła sąsiadom, a właściwie o podpis, który złożyła na pokwitowaniu odbioru.
Paulina Nowacka nie pamiętała, jak to z tym podpisem było. Ale sprawa została wyjaśniona. Po analizie grafologicznej czarno na białym stało się jasne, że podpisała się nazwiskiem sąsiadów. - Zrobiłam to nieświadoma tego, że spotkają mnie jakieś konsekwencje - przyznaje. - Po prostu nie zastanowiłam się. I to był mój błąd.
Mimo że włocławianka przeprosiła sąsiadów zapewniając, że więcej czegoś takiego nie zrobi, sprawa trafiła najpierw do prokuratury, potem do sądu. Prokuratura po zapoznaniu się z aktami dochodzenia wniosła o warunkowe umorzenie postępowania, ale także o wyznaczenie Paulinie Nowackiej okresu próby na rok od uprawomocnienia się orzeczenia i orzeczenie "świadczenia pieniężnego". - Okoliczności czynu nie budzą wątpliwości, wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, a postawa oskarżonej, dotychczas nie karanej, jej właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że będzie przestrzegała porządku prawnego, a w szczególności nie popełni przestępstwa - uzasadniała prokurator Jolanta Przybysz.
Sąd Rejonowy we Włocławku przychylił się do wniosku prokuratury - sprawa została warunkowo umorzona na okres rocznej próby. Jednocześnie oskarżona o podrobienie podpisów została zobowiązana do wpłaty 200 zł na rzecz Fundacji Biblioteki Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i kosztami sprawy, które wraz z zapłatą dla biegłych wyniosły 740 zł. - Dla mnie, osoby niepracującej, to duża dolegliwość - przyznaje.
Paulina Nowacka w ratach spłaca swoje zobowiązania. I nie może odżałować tego, że kilka miesięcy temu dała się namówić na odbiór czyjejś przesyłki. - Niech moja historia będzie przestrogą dla tych, którzy lekkomyślnie podpisują się za innych - mówi.
- Sprawa jest wyjątkowa - przyznaje nadkomisarz Mał-gorzata Marczak z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku. - Zwykle bowiem jest przyzwolenie sąsiadów na takie praktyki, choć są one niedozwolone.
Paulina Nowacka zapewnia, że dotychczas miała dobre relacje z sąsiadami, za których się podpisała. I zarzeka się, że po lekcji, jaką otrzymała, więcej nikomu listu nie odbierze.
Art. 270 "Kodeksu karnego "przewiduje za podrobienie podpisu grzywnę, karę ograniczenia wolności albo od 3 miesięcy do lat 5 więzienia".
Czytaj e-wydanie »