Dariusz Chudziński został odwołany w 2012 roku. Od początku uważał, że został pozbawiony stanowiska bezprawnie. Władze powiatu argumentowały, że Chudziński nie może być dyrektorem, bo kontrola urzędu wojewódzkiego wykazała szereg nieprawidłowości w DPS. Później, badająca sprawę prokuratura umorzyła dochodzenie i nie dopatrzyła się złamania prawa. Były dyrektor dochodził swoich praw w sądzie pracy. Ten podzielił jego stanowisko w pierwszej instancji, w listopadzie minionego roku. Jednak powiat, a konkretnie obecny dyrektor DPS w Siemionkach odwołał się. W drugiej instancji sędziowie podtrzymali wyrok. I byłemu dyrektorowi trzeba zapłacić około 20 tysięcy złotych.
- Starosta naraził DPS na straty finansowe, bo to nie starosta zapłaci odszkodowanie, tylko mieszkanki DPS. To jest wysoce niemoralne - mówi Dariusz Chudziński. Zapowiada, że z jego strony sprawa nie "skończy się na tym etapie". Będzie na postępowanie władz powiatu skarżył się do organów ścigania, wojewody, rady powiatu. - Ciekawe czy urzędnicy, którzy tak skrupulatnie kontrolowali dyrektora Chudzińskiego teraz sprawdzą, że wydaje się pieniądze na odszkodowania i proces w kolejnej instancji. Dariusz Chudziński jest radnym powiatowym klubu PO. Podkreśla, że zwolnienie go było sprawą "polityczną i nadmuchaną". Starosta Tomasz Barczak spokojnie podchodzi do wyroku sądu. Zapowiada, że nie będzie kolejnej apelacji, a pieniądze już zostały przelane na konto Dariusza Chudzińskiego.
- Oczywiście, że to uszczupli budżet. Nie żałuję, że się rozstaliśmy z panem Chudzińskim. Szkoda tylko, że odbyło się tak nieelegancko.
Starosta przypomina, że kilka razy na prośbę dyrektora odraczano moment zwolnienia go z pracy. Jak mówi Tomasz Barczak, zarząd chciał dać mu szansę na poszukanie sobie innej pracy. Przypomnijmy, że dyrektorowi DPS proponowano inne posady w powiecie, ale ich nie przyjął.
Czytaj e-wydanie »