Wizyta marszałka Całbeckiego w Bydgoszczy to efekt kontrowersji wokół podziału unijnego dofinansowania. Działacze Metropolii Bydgoskiej przedstawili niedawno wyliczenia, że Bydgoszcz dostała mniej pieniędzy z Unii Europejskiej niż Toruń.
Marszałek oraz jego współpracownicy z Urzędu Marszałkowskiego przez ponad 2 godziny próbowali przekonać radnych, że Bydgoszcz wcale nie jest pokrzywdzona przy dzieleniu unijnej kasy.
Przedstawili dane, według których do Bydgoszczy w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego trafiło ponad 558 mln zł, a do Torunia 442 mln. Piotr Całbecki wymieniał też instytucje, które chociaż mają siedzibę w Bydgoszczy, dostają dotacje właśnie od marszałka.
Marszałek apelował do radnych: - Powinniśmy konkurować z innymi regionami, a nie ze sobą. Państwo postrzegacie mnie niestety jako człowieka z Torunia. Nie traćmy czasu na polemikę, która nic nie daje.
Prezydent Rafał Bruski dość chłodno potraktował wystąpienie marszałka: - Padło wiele słów, liczb, danych. Najważniejsze są efekty i skuteczność - skomentował. I zaprezentował wyliczenia, które przygotował wydział rozwoju regionalnego. Wynika z nich m.in, że na 1 mieszkańca Bydgoszczy w ramach dotacji z RPO trafiło 1 309 zł, a do Torunia 2 196 zł.
Bruski przyznał, że podział środków jest dla niego jako prezydenta niesatysfakcjonujący. - Potrzeby mieszkańców Bydgoszczy i Torunia powinny być w równym stopniu zaspokojone. Mamy te same żołądki, jeździmy tymi samymi samochodami - dodał prezydent.
Czytaj e-wydanie »