Z tajnych dokumentów, do których dotarła "Wyborcza" wynika, że operację "Argon" rozpoczęto w kwietniu 2016 r. Były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman miał, według Centralnego Biura Antykorupcyjnego, powoływać się na wpływy w instytucjach państwowych. Chodziło m.in. o wpływy w Ministerstwie Skarbu, którego szefem był wtedy Dawid Jackiewicz. Adam Hofman i Jackiewicz znali się od lat.
W raporcie CBA odnotowano, że założona w 2015 roku agencja R4S do połowy sierpnia 2016 r. zarobiła 1,2 mln zł na współpracy ze spółkami skarbu państwa. Najwięcej warta była współpraca z Grupą Azoty. Z należącymi do niej Zakładami Chemicznymi Police R4S zawarła trzy kontrakty na usługi public relations. Kontrakty były warte kolejno: 40 tys. zł, 480 tys. zł i 255 tys. zł.
Współpraca z Polfą Tarchomin przyniosła agencji R4S prawie 190 tys. zł, z Polskim Holdingiem Obronnym - prawie 144 tys. zł, z Krajowym Depozytem Papierów Wartościowych - 111 tys. zł, z KGHM - 72 tys. zł, a z Polską Spółką Gazowniczą - 68 tys. zł - informuje "Gazeta Wyborcza".
"Agencja padła ofiarą manipulacji"
Adam Hofman i Dawid Jackiewicz zapewnili w rozmowie z "GW", że o operacji CBA dowiedzieli się z mediów, a ich znajomość nie miała wpływu na kontrakty, które zawierała agencja R4S.
Sama agencja wydała oświadczenie, które cytuje portal Onet.
"Dobrze się stało, że taki dokument ujrzał w końcu po latach światło dzienne. To dowód na naszą niewinność. Choć, jak wszystko wokół tej byłej sprawy, dzieje się w skandalicznych okolicznościach" - pisze agencja o ujawnieniu informacji z raportu CBA.
"O operacji specjalnej „Argon”, prowadzonej w roku 2015 i 2016, obejmującej podsłuchy, obserwacje dziesiątek ludzi i firm nie przesłuchano nikogo ani nie postawiono nikomu żadnego zarzutu. Raport z działań operacyjnych, który powstał na plotkach, pomówieniach i innych niepotwierdzonych informacjach, nie znalazł żadnego potwierdzenia w dowodach. Powinien zostać zniszczony. Skandalem jest, że jest używany jeszcze po latach w tej nieczystej grze" - napisano w oświadczeniu R4S.
"Teraz dokładnie widać, dlaczego staliśmy się wówczas ofiarą manipulacji. Ujawnienie (zamiast zniszczenia raportu, który nie miał potwierdzenia w dowodach) przez kogoś w służbach dopiero dziś tego dokumentu jest powrotem do tamtych praktyk" - dodano.
