https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chcą brać dzieci z domów dziecka do siebie na święta. "Nie jesteśmy wypożyczalnią"

Katarzyna Piojda [email protected] tel. 52 32 63 155
Z domu dziecka prz ul. Stolarskiej w Bydgoszczy na święta nie wyjedzie ani jeden maluch
Z domu dziecka prz ul. Stolarskiej w Bydgoszczy na święta nie wyjedzie ani jeden maluch Paweł Skraba
- Dzień dobry. Czy można przyjąć od państwa dziewczynkę lub chłopca na same święta? - pytają rodziny, dzwoniąc do domu dziecka. I słyszą odmowę. - Nie jesteśmy wypożyczalnią - mówi dyrektor placówki we Włocławku. Inni odpowiadają tak samo.

Zosia ma 11 lat, a od zeszłego roku przebywa w domu dziecka w Bydgoszczy. Mama nigdy nie pracowała, za to często zaglądała do kieliszka. Tak często, że na całe dni zapominała o córce. Ojciec też niezbyt interesował się małą.

Przeczytaj także:Wychowankowie domu dziecka w Bydgoszczy dostają swoje mieszkania

Rodzicom otworzyły się oczy, gdy mała trafiła do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Matka chodzi na terapię antyalkoholową. Ojciec wreszcie znalazł legalną pracę. Jako spawacz.

Rodzina znajduje się pod kontrolą kuratora, policji i ośrodka opieki społecznej. Sąd rodzinny uznał, że dziecko może wrócić do mamy i taty na święta. Jeśli w domu będzie w porządku, mała zostanie tam na zawsze.

Nie tylko od święta.

Halo, tu dom dziecka?

Przed Gwiazdką więcej ludzi dzwoni do domów dziecka.
- Czy możemy zaprosić maluszka na święta? Żeby spędził je tradycyjnie, w prawdziwym domu - pytają dorośli. - Będą prezenty, dobre jedzenie, jak to w rodzinie.

Pracownicy wybranych placówek odbierają teraz nawet po kilka telefonów dziennie.
Rodziny chcą pomóc nie tylko dzieciom, ale i sobie. - Niektórzy w ten sposób próbują uśpić wyrzuty sumienia z przeszłości. Nie poświęcili swoim dzieciom wystarczającej uwagi, gdy były małe. Teraz za późno, bo dorosły i tej uwagi nie potrzebują - tłumaczą pracownicy domów dziecka.

To nie wypożyczalnia

Każdemu rozmówcy, chcącemu przyjąć dziecko na parę dni, odmawiają. - Brzydko powiedzieć, ale nie jesteśmy wypożyczalnią dzieci - mówi Wojciech Deskiewicz, dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej we Włocławku.

Natalia Lejbman, wicedyrektorka bydgoskich domów dziecka, dodaje: - Jednorazowa, kilkudniowa wizyta nie gwarantuje maluchowi szczęścia. Dzieciom trudno wytłumaczyć, że pojadą do cioci i wujka i będzie fajnie, ale krótko.

Powrót z płaczem

Efekt łatwo przewidzieć. Podopieczny wróciłby z "urlopu" z płaczem, stęskniony za nowym domem.
- Dziecko, które trafia do placówki, ma złe doświadczenia z domu rodzinnego. W nowym miejscu specjaliści starają się, by odbudować w nim poczucie bezpieczeństwa - zauważa Małgorzata Kunicka, psycholog z Bydgoszczy, na co dzień współpracująca z wychowankami domów dziecka. - Jednorazowe odwiedziny spowodują, że dziecko znowu będzie czuło się niepewnie. Może poczuć się odrzucone.
A to dramat.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

- Jeden z naszych chłopców był urlopowany. U nowej rodziny miał być parę dni. Wrócił po pierwszym - wspomina Anna Czeczko-Durlak, dyrektorka domu dziecka "Młody Los" w Toruniu. - Opiekunowie uznali, że malec jest niegrzeczny. Odwieźli go do nas. Już nie pozwalamy na podobne urlopowania.

Zdobyć zaufanie

Prowadzący ośrodki mają jednak propozycje dla rodzin chcących przyjąć pod swój dach wychowanków.
- Proponujemy im, żeby w ramach wolontariatu odwiedzali nasze maluchy w ciągu roku - wyjaśnia Natalia Lejbman. - Poznają dzieci, zaprzyjaźnią się z nimi. Zdobędą ich zaufanie. Wówczas możliwe będą cykliczne wizyty dzieci w ich domach.

Jest szansa, że rodzina je adoptuje. I następną Gwiazdkę spędzą już razem.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Małgorzata

Dlaczego przegięcie?! :angry:

To czysta forma dowartościowania siebie pokazania jakim to ja dobrym człowiekiem jestem.

Myślisz, że co potem z tymi dziećmi sie dzieje? ktoś interesuje się nimi? zagląda po świętach? martwi tym co potem dziecko czuje odstawione po świętach do "schowka" jak ozdoba choinkowa?

Szlag mnie trafia jak słucham o takich przejawach "wspaniałomyślności" i :dobroci"

Mówisz o tym, że ktoś może w ten sytuacji chcieć zapoznać się z dzieckiem - radzę zacząć od wizyty w ośrodku adopcyjnym i przejściu niełatwej procedury ponieważ inaczej to wygląda jak zbieranie zboża zanim się je zasiało  :mellow:

W dniu 01.09.2013 o 13:52, Olcia napisał:

Co ? Wypożyczalnią ?? To już jest przegięcie . Niektórzy chcą takie dziecko wziąść na zawsze do siebie i poprzez wzięcie ich na wakacje lub święta chcą się z nim zapoznać . Dać im trochę szczęścia (rodzine prezenty) Też bym chciała wziąsć takiego Maluszka . :(

 

m
magda

Witam , moja ciocia mieszkająca koło Wrocławia  dwa , trzy razy w roku brała to samo rodzeństwo na święta i inne dni wolne . Trwało to wiele lat , dzieciaki dorosły założyły swoje rodziny i dalej do niej zaglądaja jak do dobrej cioci . Dlaczego maluszki maja nie skożystać , zawsze to jakaś namiastka rodziny i tworzy się więź ..... Szkoda !!!!!!

O
Olcia

Co ? Wypożyczalnią ?? To już jest przegięcie . Niektórzy chcą takie dziecko wziąść na zawsze do siebie i poprzez wzięcie ich na wakacje lub święta chcą się z nim zapoznać . Dać im trochę szczęścia (rodzine prezenty) Też bym chciała wziąsć takiego Maluszka . :(

G
Grudziądzki
Smutne i prawdziwe,podobnie jak wiele innych zachowań i działań w życiu społecznym.Zatrważająca forma dowartościowywania się i okazywania swojej niby dobroci.Niestety,coraz częściej jesteśmy świadkami zanikania fundamentalnych wartości jak współczucie,bezinteresowność,uczciwość,pomoc,szlachetność itd.Tak wobec dzieci,jak i ludzi słabszych,wykluczonych,pokrzywdzonych przez los.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska