Zosia ma 11 lat, a od zeszłego roku przebywa w domu dziecka w Bydgoszczy. Mama nigdy nie pracowała, za to często zaglądała do kieliszka. Tak często, że na całe dni zapominała o córce. Ojciec też niezbyt interesował się małą.
Przeczytaj także:Wychowankowie domu dziecka w Bydgoszczy dostają swoje mieszkania
Rodzicom otworzyły się oczy, gdy mała trafiła do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Matka chodzi na terapię antyalkoholową. Ojciec wreszcie znalazł legalną pracę. Jako spawacz.
Rodzina znajduje się pod kontrolą kuratora, policji i ośrodka opieki społecznej. Sąd rodzinny uznał, że dziecko może wrócić do mamy i taty na święta. Jeśli w domu będzie w porządku, mała zostanie tam na zawsze.
Nie tylko od święta.
Halo, tu dom dziecka?
Przed Gwiazdką więcej ludzi dzwoni do domów dziecka.
- Czy możemy zaprosić maluszka na święta? Żeby spędził je tradycyjnie, w prawdziwym domu - pytają dorośli. - Będą prezenty, dobre jedzenie, jak to w rodzinie.
Pracownicy wybranych placówek odbierają teraz nawet po kilka telefonów dziennie.
Rodziny chcą pomóc nie tylko dzieciom, ale i sobie. - Niektórzy w ten sposób próbują uśpić wyrzuty sumienia z przeszłości. Nie poświęcili swoim dzieciom wystarczającej uwagi, gdy były małe. Teraz za późno, bo dorosły i tej uwagi nie potrzebują - tłumaczą pracownicy domów dziecka.
To nie wypożyczalnia
Każdemu rozmówcy, chcącemu przyjąć dziecko na parę dni, odmawiają. - Brzydko powiedzieć, ale nie jesteśmy wypożyczalnią dzieci - mówi Wojciech Deskiewicz, dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej we Włocławku.
Natalia Lejbman, wicedyrektorka bydgoskich domów dziecka, dodaje: - Jednorazowa, kilkudniowa wizyta nie gwarantuje maluchowi szczęścia. Dzieciom trudno wytłumaczyć, że pojadą do cioci i wujka i będzie fajnie, ale krótko.
Powrót z płaczem
Efekt łatwo przewidzieć. Podopieczny wróciłby z "urlopu" z płaczem, stęskniony za nowym domem.
- Dziecko, które trafia do placówki, ma złe doświadczenia z domu rodzinnego. W nowym miejscu specjaliści starają się, by odbudować w nim poczucie bezpieczeństwa - zauważa Małgorzata Kunicka, psycholog z Bydgoszczy, na co dzień współpracująca z wychowankami domów dziecka. - Jednorazowe odwiedziny spowodują, że dziecko znowu będzie czuło się niepewnie. Może poczuć się odrzucone.
A to dramat.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
- Jeden z naszych chłopców był urlopowany. U nowej rodziny miał być parę dni. Wrócił po pierwszym - wspomina Anna Czeczko-Durlak, dyrektorka domu dziecka "Młody Los" w Toruniu. - Opiekunowie uznali, że malec jest niegrzeczny. Odwieźli go do nas. Już nie pozwalamy na podobne urlopowania.
Zdobyć zaufanie
Prowadzący ośrodki mają jednak propozycje dla rodzin chcących przyjąć pod swój dach wychowanków.
- Proponujemy im, żeby w ramach wolontariatu odwiedzali nasze maluchy w ciągu roku - wyjaśnia Natalia Lejbman. - Poznają dzieci, zaprzyjaźnią się z nimi. Zdobędą ich zaufanie. Wówczas możliwe będą cykliczne wizyty dzieci w ich domach.
Jest szansa, że rodzina je adoptuje. I następną Gwiazdkę spędzą już razem.
Czytaj e-wydanie »