Poprosiliśmy o dane z dopisywania się do list wyborczych. Bożena Stopa, dyrektorka wydziału spraw obywatelskich: - Panie ciężko pracują. Przed wyborami odrywanie ich, by liczyły wnioski, nie wchodzi w rachubę.
Chcieliśmy się dowiedzieć tylko, czy jest więcej takich wniosków niż w poprzednich wyborach. To byłoby jednak niemiarodajne. Trzeba by porównać dane z poprzednimi wyborami do Sejmu i Senatu, na co w UM nie mają teraz czasu. - W wyborach samorządowych nie ma zaświadczeń - mówi Stopa. - Każdy głosuje według miejsca zameldowania na pobyt stały i wpisania do rejestru.
Wybory parlamentarne na pewno jednak cieszą się większym zainteresowaniem. Odbierający zaświadczenie głosują często w innym mieście. To studenci lub podróżujący.
Wczoraj na godz. 13 do spisu wyborców dopisało się ok. 160 osób, a do rejestru można dopisywać się przez cały rok.
Jaka jest różnica? Spis jest tylko na te wybory. A rejestr jest wtedy, kiedy ktoś jest zameldowany np. w Katowicach, ale mieszka tutaj. Największy ruch w wydziale będzie w piątek. Wte-dy panie sporządzą listy i meldunki. - Będziemy pracować do nocy. Listy trzeba będzie podpisać i opieczętować - informuje Stopa.
A co z frekwencją? Może jednak będzie trochę wyższa? Są przesłanki, które dają taką nadzieję? - Samo branie zaświadczeń i dopisywanie się do spisów nie musi być przełożeniem na
frekwencję - zauważa Stopa. - Pamiętam, że kiedyś też tak mówiłyśmy, bo było ponad 200 wniosków, a okazało się, że frekwencja nie była wcale większa. Bo przecież ci, co biorą zaświadczenia - pójdą głosować, ale inni mo-gą siedzieć w domu. Uprawnionych do głosowania jest 30 tys. 680 chojniczan.
