Po odrzucającej możliwość zorganizowania referendum decyzji rady miejskiej inicjatorzy z marszu zapowiedzieli kolejne - o odwołanie burmistrza i rady. Po namyśle zdecydowali się wykorzystać przysługującą im procedurę odwoławczą. - Mieliśmy na to czternaście dni - mówi Roman Stolz, pełnomocnik grupy inicjatywnej. - Zmieściliśmy się w terminie.
Przypomnijmy, rada miejska odrzuciła wniosek o zorganizowanie referendum, twierdząc, że pomysłodawcy akcji referendalnej nie poinformowali mieszkańców o niej w odpowiednim trybie. Zarzucono im, że ogłoszenia nie było na tablicach ogłoszeń, stronie internetowej urzędu miejskiego, czy biuletynie informacji publicznej gminy Czersk.
Przeczytaj również: Mandat od straży miejskiej z fotoradaru? Nie musisz go przyjmować!
Inicjatorzy mówią, że to nieprawda, bo czerszczan powiadomili. Spór rozgrywa się o to, czy stało się w odpowiedniej formie. Jest zresztą kuriozalny, bo przepisy mówią, że ogłoszenie powinno być zamieszczone w.... zwyczajowej formie przyjętej w danej gminie.
Jedno jest pewne - czerszczanie o referendum wiedzieli. Czy Wojewódzki Sąd Administracyjny weźmie to pod uwagę? Nie wiadomo. Zapytaliśmy Stolza, jakie argumenty znalazły się w uzasadnieniu odwołania. - Nie będziemy informować naszych przeciwników przed sądowym rozstrzygnięciem - odpowiada. - Jesteśmy jednak pewni, że ta władza nie ma już poparcia społecznego. A radni się skompromitowali, choćby głosując na forum rady inaczej niż na posiedzeniu specjalnej komisji doraźnej. Ta ekipa się zużyła. Teraz trzeba znaleźć ich następców. Byle byli mądrzy i odpowiedzialni.
Przeczytaj także: Burmistrz nawoływał do bojkotu referendum w sprawie likwidacji straży miejskiej w Czersku
Czytaj e-wydanie »