Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą w siebie inwestować, ale chęci to za mało...

Ewelina Kwiatkowska
Wielu mieszkańców zainteresowało się darmowymi lekcjami angielskiego. - Zależy mi na tym, aby poznać ten język - opowiada pan Sławomir, nasz Czytelnik. - Gdy usłyszałem o możliwości bezpłatnej nauki, natychmiast zgłosiłem swoją kandydaturę. Niestety, mimo chęci - nie mogę uczestniczyć w zajęciach.

Zapytany o plusy znajomości angielskiego pan Mirosław wylicza jednym tchem. - Gdziekolwiek by nie był człowiek, bez problemu porozumie się z otoczeniem. Poza tym, znajomość angielskiego przydałaby mi się w pracy.

Mężczyzna tłumaczy, że zgłosił swoją kandydaturę, gdy tylko dowiedział się o możliwości udziału w projekcie pod hasłem "Najlepsza inwestycja to inwestycja w siebie". - Propozycja była kusząca - tłumaczy. - Nie dość, że lekcje są bezpłatne, to jeszcze odbywają się na terenie Rypina. Jestem po ciężkim wypadku, więc zajęcia na miejscu to dla mnie jedyna szansa na podjęcie nauki.

Pan Sławomir jest na rencie inwalidzkiej, ale pracuje na pół etatu w zakładzie pracy chronionej. - Z jednej strony jestem rencistą, z drugiej osobą aktywną zawodowo - wyjaśnia. - Byłem przekonany, że dzięki temu moja kandydatura będzie mocniejsza.
Kurs prowadzony przez brodnicką szkołę cieszy się sporą popularnością. - Obecnie w zajęciach uczestniczy 36 rypinian - podaje Elżbieta Fogel, dyrektorka szkoły Vogel&Vogel. - Podzieliliśmy ich na trzy grupy - dwie podstawowe oraz jedną na poziomie wyższym. Dodatkowo, cały czas mamy listę kilkunastu rezerwowych.

Małgorzata Świtalska, dyrektor Miejskiego Zespołu Obsługi Oświaty, tłumaczy, że o
wyborze osób decydowało wiele czynników. - Kolejność zgłoszeń nie była jedynym kryterium. Zresztą, ostateczną decyzję o przyjęciu tych, a nie innych osób - podjęła szkoła językowa.

Pan Sławomir nie spodziewał się, że zainteresowanie nauką języka będzie aż tak duże. - Kiedy się zapisywałem, panie w Urzędzie Miasta przyznały, że jestem jednym z pierwszych na liście, więc prawdopodobnie uda mi się załapać do grupy zajęciowej. Nie mam do nikogo pretensji, że nie zostałem przyjęty. Chodzi mi tylko o to, że nikt nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Wszystkiego musiałem dociekać sam. W końcu usłyszałem, że muszę wystosować oficjalne pismo, gdyż to jedyna droga uzyskania odpowiedzi.

- Informowaliśmy telefonicznie o wynikach rekrutacji osoby, które dostały się do poszczególnych grup - wyjaśnia Fogel.
- Liczę na to, że zrealizuję jeszcze swoje marzenie - mówi pan Sławomir.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska