Zryty trawnik, splądrowana działka czy śmietnik. Od kilku lat sporo jest takich znaków pozostawianych przez dziki podchodzące pod domostwa wałbrzyszan. Zwierzęta nauczyły się przychodzić do nas po pożywienie, zamiast szukać go w lesie. Chyba się do nas przyzwyczajają, a także my do ich obecności. Dziki trochę nas straszą, chociaż do groźnych wypadków ostatnio właściwie nie dochodzi.
Ma być 5 na 10 km kwadratowych
Być może jednak niedługo dzik stanie się na naszym terenie bardzo rzadko spotykanym zwierzęciem i jeszcze za nim zatęsknimy.
Zgodnie bowiem z nowym rozporządzeniem ministra środowiska Jana Szyszko na dziki można polować przez cały rok. Do tego polecenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego ds. Afrykańskiego Pomoru Świń mówi, że minister we współpracy z kołami łowieckimi ma zredukować populację dzików do poziomu 0,1 osobnika na kilometr kwadratowy (jeden na 10 kilometrów kwadratowych) na wschód od Wisły. W pozostałej części kraju ma to być 0,5 osobnika.
Pojawiły się już szacunki, że na terenie funkcjonujących na naszym terenie kół łowieckich zostanie odstrzelonych około 7 - 8 tysięcy dzików.
Proszą myśliwych o odstrzelenie
- To dużo, chociaż pamiętać trzeba, że to tylko szacunki. Ale i dzików jest dużo. W sezonie 2015/2016 w okręgu wałbrzyskim pozyskano ich na przykład 7 tysięcy - mówi Andrzej Tetke, Łowczy Okręgu Wałbrzyskiego.
Dodaje, że odstrzały nie są tzw. wolną amerykanką, bo koła łowieckie mają swoje plany i trzymają się ich. Łowczy wyjaśnia, że dziki rozmnażają się intensywniej niż przed laty. Wiele razy zwracano się do myśliwych o redukowanie ilości tych zwierząt. Ważne jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się ASF, ale powodem jest też strach. Między innymi władze Wałbrzycha żądały odstrzału redukcyjnego na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego, gdzie dziki płoszyły turystów.
- Przeprowadziliśmy inwentaryzację. Okazało się, że była tam jedna i to nie bardzo liczna wataha - wyjaśnia Marek Nogawka zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Wałbrzych.
Dodaje, że mają wyliczenia, z których wynika, że na terenie nadzorowanym przez nadleśnictwo, czyli olbrzymim obszarze, obejmującym m.in. okolice Kamiennej Góry, Wałbrzycha, Świdnicy, Jugowa, Barda, żyje obecnie 3700 dzików. W okolicach Wałbrzycha dzików ma być około 950. - Zgodnie z Wieloletnim Łowieckim Planem Hodowlanym za 10 lat liczba dzików ma zostać zredukowana z 3700 do 660, a w okolicach Wałbrzycha do 165 - mówi Marek Nogawka.
Mało jest dzików zarażonych ASF
Oby udało się plany dokładnie zrealizować, bo inwentaryzacje i oparte na nich wyliczenia mogą nosić znamiona błędu. Oby myśliwi pozyskujący 7 tysięcy dzików, nie wystrzelali wszystkich, czy prawie wszystkich jakie na naszym terenie żyją. Byłaby wielka szkoda.
Tym bardziej, że jak wynika z informacji ministerstwa środowiska, w latach 2011 - 2017 myśliwi odstrzelili w naszym kraju 1,6 mln dzików, a zarażonych ASF-em, zarówno tych odstrzelonych jak i padłych wykazano w tym czasie jedynie 441 przypadków.
Trochę uspokaja informacja zastępcy nadleśniczego Marka Nogawki, który wyjaśnia, że nadleśnictwo raz do roku sprawdza plany związku łowieckiego, a raz na miesiąc otrzymuje z związku meldunki.