Chełmno. Bracia kurkowi wyremontowali forty w Klamrach, zbudowali strzelnicę a miejscem podzielili się z nietoperzami

Stowarzyszenie reaktywowane zostało dziesięć lat temu.

Remontują i strzelają, chronią też przyrodę

- Zwieńczeniem naszej dziesięcioletniej działalności było oddanie po remoncie Baszty Dominikańskiej przy plantach - mówi Mariusz Felsmann. - Na jubileusz przygotowaliśmy również strzelnicę w jednym z fortów należących do Towarzystwa - w Klamrach. Zbudowaliśmy tam strzelnice, odremontowaliśmy pomieszczenia, a niektóre przeznaczyliśmy na miejsce zimowania dla nietoperzy. Ochrona przyrody także leży nam na sercu.

Co roku członkowie Bractwa Kurkowego strzelają do kura rywalizując o tytuł króla kurkowego. Uczestniczyć w turnieju może każdy z członków. Tych chełmińskie bractwo ma 18. Jeden z braci kurkowych mieszka w Bydgoszczy, jeden w Toruniu, reszta to miejscowi. Wszyscy są duchowo związani z Chełmnem.
Na czym polega strzelanie do kura?
- Robi się kura z drewna, osadza go na pręcie, aby mógł się obracać dookoła własnej osi - tłumaczy Mariusz Felsmann. - Jako pierwszy strzela do niego poprzedni król, po nim marszałkowie i dopiero potem kolejne osoby. Strzela się do ostatniej drzazgi, aż ostatni element kura spadnie na ziemię. Tak się złożyło, że podczas naszego turnieju każdy oddał po sześć strzałów, ja dopełniłem formalności.

Ten, który strzelał przed królem zostaje pierwszym marszałkiem, a ten który miał strzelać po nim - drugim marszałkiem. I tak tytułowani będą: Mariusz Thomas z Torunia i Ireneusz Jambor z Chełmna. Zdetronizowany przez nowego króla kurkowego Henryk Konopacki został z kolei królem jubileuszowym.
- Z okazji dziesięciolecia istnienia zorganizowano dodatkowe strzelanie do kura, jubileuszowe - dodaje Mariusz Felsmann. - Miało ono symboliczny charakter, królem został Henryk Konopacki. Łańcuch od jednego króla do drugiego przekazał burmistrz Chełmna. Poza tym, zorganizowaliśmy zawody w strzelaniu do trzech tarczy, udział w nich mógł wziąć każdy. Dwoje młodych artystów z Chełmna - Iga Jambor-Skupniewicz wraz z Tomaszem Harłozińskimi przygotowało program artystyczny, wykorzystując scenki z kabaretów, piosenki z Kabaretu Starszych Panów i Piwnicy pod Baranami. Udało im się w to wpleść tradycję bractw kurkowych z takim talentem, że byliśmy mile zaskoczeni.
Mariusz Felsmann członkiem Bractwa Kurkowego jest od pięciu lat.

- Naszą główną tradycją jest ćwiczenie oka i ręki do obrony murów miasta, jesteśmy taką gwardią narodową - mówi. - Kiedyś bracia kurkowi bronili miasta przed najazdami, strzelali z murów. My te tradycje kultywujemy, uczestniczymy we wszystkich świętach niepodległościowych, narodowych, organizujemy też imprezy z własnej inicjatywy w celu kultywowania ducha rycerskości i wojskowości.

Bracia kurkowi mają jedną siostrę

Członkowie bractwa cieszą się ze strzelnicy, ponieważ właśnie wokół niej skupiać się powinno bractwo. Liczą również na młody narybek. Chętnie widzieliby w swoich szeregach młodych ludzi, którym mogliby przekazać tradycje. Od razu jednak nadmieniają, że nie każdy może w szeregi bractwa wejść.
- Trzeba się wykazać pozytywnymi cechami, spełnić warunki statutowe - wymienia król kurkowy. - Czasem to ciężka praca, jak niedawno, gdy przygotowywano strzelnicę. Trzeba było i łopatą pomachać, kuć, ale i przygotować sobie strój: klubową marynarkę z insygniami, krawat, kapelusz, a przede wszystkim kontusz
W chełmińskim bractwie działa jedna... siostra klubowa!

- Jesteśmy ewenementem! - podkreśla Mariusz Felsmann. - Teresa Jambor bardzo angażuje się w nasze inicjatywy, uczestniczy w nich ciałem oraz duchem, przynosi chlubę chełmińskiemu Bractwu Kurkowemu.