Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chełmno. Szczęśliwie przepłynęli całą trasę

mona
został nagrodzony za to, że dbał o rozrywki przez cały czas trwania spływu
został nagrodzony za to, że dbał o rozrywki przez cały czas trwania spływu mona
- To nie tylko okazja do podziwiania przyrody, ale i poznania kultury, folkloru oraz gościnności mieszkańców tych terenów - mówi komandor Lech Bolt, który 51 raz dowodził międzynarodową wyprawą.

Pogoda im sprzyjała. Raz tylko musieli walczyć z silnym wiatrem. Nie wszystkim spośród 90 uczestników udało się pokonać całą trasę 51. Rodzinnego Międzynarodowego Spływu Kajakowego Pojezierzem Brodnickim, Drwęcą i Wisłą.

- Głównie dlatego, że zabrakło im urlopów - tłumaczy Lech Bolt. - Wybrali sobie odcinki, spędzili z nami tyle czasu na ile pozwoliły im obowiązki zawodowe. Bo to wspaniała przygoda, którą warto przeżyć. Chociaż ci, którzy popłynęli wiedzą, że turystyka kajakowa to nie romans, ale ciężka praca. Pozwala jednak świetnie się poczuć, a na wodzie radę dali sobie nawet osiemdziesięciolatkowie. Wszyscy, którzy się wspierali i szanowali, pomagali sobie, są zwycięzcami. Polecam ten rodzaj aktywności fizycznej zwłaszcza młodzieży, która potrzebuje dużo ruchu.

Nie zabrakło gości z Niemiec, Anglii, Holandii i Belgii.

Erwin Duziak, zwany "Frankiem-góralem", dba o rozrywkę od początku do końca trwania spływu. Na jego podsumowanie ułożył blisko stuzwrotkową piosenkę. Zdradził w niej najpikantniejsze szczegóły tego, co działo się przez dwa tygodnie na wodzie, ale też wówczas gdy wodniacy schodzili z kajaków. Dowiedzieliśmy się więc, że była gorzałka, masaże, chrzest wodniacki, tańce i dużo dobrego jedzenia. Wodniacy rozegrali mecz piłkarski, obejrzeli występu folklorystyczne, zwiedzali.

Janusz Błażejewicz, przewodniczący Rady Miasta wspólnie z Lechem Boltem wręczył zasłużonym wodniakom puchary ufundowane przez Urząd Miasta i pamiątkowe wiosełka.
- Gratuluję wam, że dopłynęliście do końca, znaleźliście pasję - mówił Janusz Błażejewicz. - Pewnie cały rok czekacie na chwilę, gdy wejdziecie do kajaka i przypłyniecie trasę. Pewnie nie zawsze jest łatwo, ale przyjaźnie, atmosfera wynagradza trudy. Dziękuję panu Lechowi, ikonie spływu, za wytrwałość.

- Nie jest sztuką zrobić coś raz, a trwać - zaznaczył Lech Bolt. - Dziękuję więc współpracownikom, którzy napracowali się ciężko przy spływie Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem tak. Liczę zatem, że spotkamy się wszyscy za rok.

- Mimo przeszkód, dopłynęliśmy szczęśliwie - mówił Niemiec Wilfried Hagnar. - Kolejny raz przywiozłem tu przyjaciół, by promować ten region. Za rok przyjadę z kolejnymi, bo dzięki temu lepiej poznają sąsiada. Przez najbliższy rok będzie mi najbardziej brakowało tych pożywnych zup.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska