- Zrobiliśmy wszystko, aby sprawę przeprowadzić obiektywnie - podkreśla wójt Mieczysław Konczalski.
Ogłoszenie o możliwości ubiegania się o staż zostało wywieszone na tablicy w Urzędzie Gminy. Do obsadzenia były dwa miejsca. Zgłosiło się
siedmiu zainteresowanych.
- Zastanawialiśmy się jak to rozwiązać i stwierdziliśmy, że najbardziej sprawiedliwe będzie przeprowadzenie losowania - mówi wójt. Zajęła się tym pani sekretarz.
Ewa Drawert, sekretarz gminy wszystkich zainteresowanych poinformowała o terminie i dniu losowania. Przyszło sześć osób. Los mógł uśmiechnąć się tylko do dwóch.
- Potem doszło do przykrego incydentu. Zadzwoniła do mnie mama jednego z kandydatów i ubliżając mi, posądziła o konszachty - mówi wójt. - A ja nawet nie brałem w tym udziału.
- To ciekawe. Bo pewna osoba, która dostała w urzędzie pracę, już w ubiegłym tygodniu mówiła ludziom, że zostanie przyjęta - oponował radny Roman Sulkowski. Jego syn nie znalazł się wśród
wylosowanych szczęśliwców.
Zdaniem wójta radny pomylił sprawę stażu z zatrudnieniem w urzędzie mieszkanki z Bocheńca.
- W zasadzie powinniśmy przyjąć ludzi z wyższym wykształceniem, ale potem znowu by się mówiło, że to wójt wybrał konkretne osoby - wraca do kwestii stażu Mieczysław Konczalski.
- Moje dziecko w ogóle podania nie składało, a pół wsi mówiło, że staż ma już załatwiony - do plotek odnosi się też radna Zdzisława Młodziankiewicz z Dulska.
Stażyści zostali przyjęci na pół roku. Ich praca zostanie opłacona ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Po tym czasie powinni być zatrudnieni przez urząd na kolejne osiem miesięcy.- Pan dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w drodze wyjątku wyraził jednak zgodę, żebyśmy po stażu musieli ich koniecznie zatrudniać - dodaje wójt.
Co roku szkoły średnie i wyższe kończy kilkadziesiąt osób z Radomina.Urząd Gminy im wszystkim nie jest w stanie zapewnić miejsca pracy.
Chodzą plotki po wsi
Kamila Mróz
Na staże absolwenckie do Urzędu Gminy w Radominie zostały przyjęte dwie osoby. Jeden z radnych zarzuca wójtowi, że odbyło się to po znajomości.