"Śluzy" były najpopularniejszym miejscem spacerowym w Bydgoszczy. I jednym z najpiękniejszych parków publicznych, jakie istniały w XIX i XX wieku w Europie. Na urodę tego miejsca pracowało wytrwale kilka pokoleń. Dawni bydgoszczanie cenili unikalne zalety tego miejsca w sercu miasta i potrafili zamienić je w prawdziwą perłę.
Początkowo kanał w okolicy Bydgoszczy przebiegał wśród pól i terenów bagnistych z dużą ilością krzewów. Już po przekopaniu szlaku okazało się, że to bardzo niekorzystne otoczenie. Brzegi obsypywały się, spływały do wody, szlak się zamulał. Zarządcy zdecydowali wtedy, że konieczna jest zmiana środowiska nad kanałem.
Inspektor kanału Conrad Ernst Peterson zdecydował, że wzdłuż kanału trzeba posadzić drzewa. Ich korzenie miały związać grunt i zebrać nadmiar wody. W latach 1801-1802 sprowadził z Niemiec 40 rodzin kolonistów, którzy zaczęli zajmować się zmianą krajobrazu. Sadzili przede wszystkim drzewa szybko rosnące, głównie kasztanowce, topole, olchy, wiązy i lipy. Wiele z nich stoi do dziś.
W 1803 r. wyznaczono tzw. aleję pocztową obsadzoną topolą czarną. Później powstała także spacerowa aleja lipowa. Wytyczono alejki, drewniane pomosty, stanęły ławki i alta- ny. Z biegiem lat południowa strona kanału stała się ulubionym miejscem spacerowym bydgoszczan. Nawet więcej - mówiło się o salonie towarzyskim na powietrzu. Tu po prostu trzeba było bywać.
O park nad kanałem dbały dużym wysiłkiem także następne pokolenia. Po Niemcach robili to także Polacy. W efekcie powstało wielkie skupisko zieleni, a wśród nich ulokowały się restauracje (piszemy o nich na str. 5), kawiarnie, sale do tańców, place zabaw, wypożyczalnie łodzi. Cały teren, tzw. planty, urósł do 72 ha powierzchni.
Jeszcze po II wojnie światowej organizowano tu liczne festyny i zabawy, ale w zasadzie był to czas, kiedy park przestawał tętnić życiem. Bydgoszczanie odwrócili się od kanału. Choć nadal możemy spacerować alejkami i odpoczywać nad wodą, "spacer na śluzach" przestał być wyjątkową atrakcją.
**
