Dwaj członkowie zarządu: prezes Wiesław Szczęsny i Mirosław Frymark złożyli do rady nadzorczej wniosek o pozbawienie Elżbiety Kuczkowskiej-Stormann członkostwa w Spółdzielni. Dalej pójść nie można. Kilka miesięcy temu rada odwołała ją z funkcji wiceprzewodniczącej, a w marcu podjęła uchwałę o jej rzekomym szkodzeniu Spółdzielni.
Tymczasem przewodniczący Rady Miejskiej Henryk Mollin, mimo iż za Kuczkowską nie przepada, mówi, że będzie rekomendował członkom rady, by głosowali przeciwko temu wnioskowi. Dlaczego? - Powinniśmy położyć kres tego typu wzajemnym oskarżeniom i zagrywkom - mówi "Pomorskiej" Henryk Mollin. - Rada powinna zająć się raczej naprawą regulaminów, które w Spółdzielni funkcjonują.
Rada spotka się w środę, ale Mollin wniosku Szczęsnego i Frymarka pod obrady na pewno nie skieruje. Zresztą z Kuczkowską widział się dopiero co w sądzie, bo ta skierowała przeciwko niemu pozew, broniąc swojego imienia. Chodzi o wypowiedź Mollina, który stwierdził, że niewykluczone, że Kuczkowska wynosiła dokumenty ze Spółdzielni. Na korytarzu Mollin przeprosił Kuczkowską, a później jego adwokat zaproponował ugodę. - Przeprosiłem, ale nie za wypowiedź - mówi dziś Mollin. - Idą święta. Każdy powinien się na chwilę zastanowić i powiedzieć "Mea culpa". Liczę, że pani Kuczkowska zrobi to samo.
- Nie przystałam na ugodę - mówi Kuczkowska. - Żądam 3 tys. zł dla hospicjum domowego. Sąd zgodził się przesłuchać także drugiego świadka. To spółdzielca, do którego pan Mollin kierował wobec mnie te same obelgi.
Zdaniem Kuczkowskiej wniosek o pozbawienie jej członkostwa w Spółdzielni prowadzi do tego, by zamknąć jej usta przed walnym. - Mam wiele do powiedzenia i oni o tym doskonale wiedzą - mówi Kuczkowska.