Maciej Nawrot, szef powiatowej komisji zdrowia, jest zaniepokojony sytuacją szpitala. Poinformował radnych, że kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na 2012 r. wynosi 78 mln 617 tys. zł i jest o 2,5 proc. wyższy niż przed rokiem. - To jest jednak minimalny wzrost, który faktycznie nie pokrywa poniesionych nakładów ani inflacji - mówi.
Nawrot poinformował także, że dyrekcji nie udało się dotąd wywalczyć od NFZ 8 mln zł za tzw. nadwykonania w ub.r. Chodzi o usługi medyczne wykonane poza kontraktem. Zdaniem Nawrota szpital ma prawo domagać się tych funduszy, bo są należne za działania medyczne ratujące często życie i zdrowie, na przykład na oddziale kardiologicznym. - Dyrektor wystąpi na drogę sądową przeciw NFZ - poinformował szef komisji zdrowia.
Leszek Bonna, dyrektor chojnickiej lecznicy, potwierdził, że podejmie takie działania. - Będziemy egzekwować przynajmniej tę część sumy, którą mamy szansę odzyskać - mówił.
Wicestarosta Przemysław Biesek-Talewski przyznaje, że ten rok będzie trudny. - Nie możemy pozwolić na to, by zadłużać szpital. Musimy przy tym czuwać, by jego płynność finansowa nie była zagrożona - mówi. - Istnieje ryzyko, że przy takich wpływach z NFZ może dojść do sytuacji, że któregoś dnia zabraknie funduszy na zapłatę jakiejś faktury. Byłoby więc grzechem zaniechania, gdybyśmy nie starali się wywalczyć w sądzie zaległych pieniędzy. Trudno jednak wyrokować, czy się uda.
Inne szpitale jednak już tak robią.
Wicestarosta podkreśla, że jeszcze niedawno z NFZ-em można było się dogadać i przynajmniej część z tzw. nadwykonań była regulowana. Teraz zarządzający funduszem są nieugięci i nie są skłonni nawet płacić za wykonane procedury medyczne ratujące życie.
- Trzeba się liczyć z tym, że będziemy musieli wprowadzić jakieś ograniczenia, limity przyjęć do poradni - zapowiada Biesek-Talewski. - Tak już robią inne szpitale. My dotąd staraliśmy się tego uniknąć. Może się to, niestety, zmienić.
Czytaj e-wydanie »