Jarosław Urbański, rzeźbiarz rodem z Chojnic, ma to szczęście, że jego realizacje artystyczne zdobią miasto. I każdy może na nie popatrzeć. Czy to na urodziwe panny na fontannie (wspólne dzieło z Andrzejem Ciemińskim i Zbigniewem Januszewskim), czy to na tura przy Bramie Człuchowskiej, który do tej pory jest ogromną atrakcją turystyczną, czy to na Dyskobola na stadionie "Kolejarz".
Dwa ostatnie dzieła, jako zrobione z części złomu, wzbudzały swego czasu wielką sensację. Dziś to oswojony element krajobrazu, a tur spod Bramy jest chętnie uwieczniany na fotkach turystów.
Teraz w pracowni powstaje kolejne dzieło. - Robię je dla samego siebie - śmieje się Urbański. - Nikt tego tura nie zamówił, a czekam na odpowiedź z ratusza, czy ewentualnie będzie nim zainteresowany. Zrobiłem sobie taką odskocznię od fizycznej roboty. Więc na razie jest to sztuka tylko dla Jarka Urbańskiego...
Zwierzę jest olbrzymie - wysokie na 2,5 m. Rzuca się w oczy, a o to chodzi. Bo pomysł jest taki, by wzmocnić atrakcyjność miasta przez taki oryginalny "zapraszacz". Urbański używa tego określenia zamiast "witacz", bo jego tur miałby się znaleźć na specjalnym cokole z napisem "Miasto tura zaprasza".
- To byłby taki mocny akcent - podkreśla Urbański. - Na razie tur ma jedynie drewnianą konstrukcję, ale za jakiś miesiąc będzie można obejrzeć coś więcej.
Oczywiście nie ma gwarancji, że miasto kupi jego rzeźbę i że takich turów pojawi się w mieście więcej. - Być może pojawią się gdzie indziej - mówi Urbański.
Nie powinno być z tym faktycznie problemu, bo Chojnice nie są jedynym miastem, które ma tura w herbie...