Ta decyzja podniosła ciśnienie burmistrzowi Chojnic Arseniuszowi Finsterowi. - Ja nie mogę tego zabronić firmie PKS, bo to jest zgodnie z prawem, ale czuję się, jakby wbito mi nóż w plecy. Miasto sprzyjało inwestycjom PKS - mówi Finster. - Boli mnie to, że nikt z firmy nie przyszedł i mi o tym nie powiedział, nie porozmawiał. Ja dowiedziałem się o tym z pisma, które dostał wójt. Pewnie takie samo przyjdzie i do mnie.
Burmistrz wylicza, że baza PKS jest uciążliwa dla mieszkańców, 60 autobusów PKS rozjeżdża miejskie drogi i te autobusy rano grzeją silniki w mieście, zatruwając środowisko. - Ale podatki firma będzie płaciła nie w Chojnicach, a w Brusach - wkurza się Finster.
A chodzi o 30 tys. zł., bo o tyle mnie firma zapłaci w Brusach (W Chojnicach 140 tys. zł, w Brusach 110 tys. zł).
W piątek skontaktowaliśmy się też z firmą PKS. Prezes był na urlopie, a Marlena Milachowska, dyrektorka ds. przewozów pasażerskich nie chciała sprawy "przenosin" do Brus komentować. - Nie jestem do tego upoważniona, by komentować tę sprawę bez konsultacji z prezesem. Proszę dzwonić w poniedziałek - powiedziała.