To cenniejszy brąz niż przed kilku laty, bo chojniczanie tym razem trafili do wyższej grupy rozgrywkowej. I łatwo nie było. Trener Aleksander Knitter po pierwszym dniu mobilizował zawodników, bo drużyna przegrała dwa z trzech meczów. - Porozmawialiśmy sobie - wspomina. - Że musimy pokazać, na co nas stać. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i walczyliśmy do końca.
W drugim dniu wszystko się odwróciło. Były zmiany personalne na boisku i niekonwencjonalne pomysły, jak np. w wygranym meczu z Berlinem, gdy wszyscy stanęli na obronie, a przy sprzyjającej okazji udało się wlepić bramkę i ustalić wynik na 1:0! W meczu z Czechami chojniczanie grali bez bramkarza, wynik 2:1. Podobnie w starciu z Litwą, gdzie było jeszcze lepiej - bo 4:0. Tym sposobem uplasowali się na trzecim miejscu, a warto podkreślić, że w eliminacjach brało udział ponad 300 drużyn z 10 krajów. W finale znalazło się 31.
- Byliśmy zauważalni - dodaje Olek Knitter. - Rzucały się w oczy nie tylko nasze koszulki z nazwiskami i logo miasta, także emocje. To one przyciągały ekipy telewizyjne.
W składzie chojnickiej drużyny byli: Rafał Wisiński, Marek Lazer, Mariusz Dziędziela, Arek Kamiński, Stanisław Szamotulski, Dawid Łangowski i Paweł Szczęsny, opiekunkami drużyny były Anna Werochowska i Mariola Majewska.
Stanisław Szamotulski ma dodatkową frajdę, bo dostał tytuł najlepszego obrońcy i oryginalną koszulkę Szachtara Donieck.
Czytaj e-wydanie »