Chojnice. Surowa kara za szkolne manko

Jak to było?

Jak to było?

Afera finansowa wyszła na jaw dopiero po kilku latach współpracy księgowej Elżbiety Z. z prowadzącą kasę pożyczkową Urszulą J. Po ciągłych uwagach poszkodowanych nauczycieli dyrektor placówki poprosił burmistrza o przeprowadzenie kontroli. Okazało się, że ze szkoły "wyparowało“ ponad 500 tys. zł.

Wyrok nie jest prawomocny i skazane mogą złożyć apelację do Sądu Okręgowego w Słupsku. Sędzia Dawid Nosewicz stwierdził, że zgromadzony materiał dowodowy nie budził wątpliwości. Dodał, że w długim procesie zostały wskazane słabości procedury karnej, takie jak wnioski przeciągające proces czy nawet śmierć biegłego i ławnika. Sędzia zauważył, że Zespół Szkół nr 8 w Chojnicach był wskazywany jako jednostka wzorcowa, choć realia były inne.

Więcej informacji z Chojnic i okolic na www.pomorska.pl/chojnice

Elżbieta Z. czuła się pewnie na swoim stanowisku. Mimo wielokrotnych skarg nauczycieli, nikt nie podjął zdecydowanych działań. Kontrola trzeciej z oskarżonych, Bożeny R., z 2002 r. nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Sąd uniewinnił rewidentkę, uznając, że zlecona jej kontrola była właściwie przeprowadzona. Wyraźnie zaznaczył, że wywiązała się z obowiązków, bo burmistrz zlecił jej sprawdzenie 5 proc. wydatków (zakładowy fundusz świadczeń i wydatki na energię elektryczną).

Wczoraj Elżbiety Z. w sądzie nie było. Urszula J. podczas odczytywania wyroku musiała usiąść, później wyszła z sali na korytarz.

Przeczytaj również: Była kasjerka nie zwróciła ani złotówki.

Przypomnijmy, dopiero w czerwcu 2004 r. Elżbieta Z. przyznała się przed burmistrzem w obecności kilku osób, że nie prowadziła ksiąg. W jej domu znaleziono cząstkowe zapisy z 2002 i 2003 r., a w domu Urszuli J. kartoteki pracowników kasy pożyczkowej pracowników oświaty. Sędzia zauważył, że to nie były jednak księgi, tylko raczej notatki i dane Elżbiety Z.

Jaki był mechanizm przestępstw? Elżbieta Z. przekazywała zawyżone przelewy wkładów i spłat pożyczek ze szkoły do kasy pożyczkowej pracowników oświaty. Na przykład, gdy przelew miał wynieść 2 tys. 378 zł, opiewał na sumę 7 tys. 330 zł. Tak się działo przez cztery lata.

Urszula J., która miała czuwać nad rozliczeniami w kasie, udzielała sobie pożyczek poza kolejnością oraz fałszowała pobory na rzecz innych członków (faktycznych i fikcyjnych). Kasę z rzekomych "pożyczek" brała również Elżbieta Z. (składała nawet podpisy, choć nie była członkiem kasy).

Ostatecznie, sąd uznał, że kobiety przywłaszczyły sobie z przelewów z Zespołu Szkół nr 8 po ok. 270 tys. zł. Urszulę J. uznał winną za przywłaszczenie od 1998 r. z kasy pożyczkowej pracowników oświaty 107 tys. zł. Dlaczego Elżbieta Z. i Urszula J. dostały tak wysoką karę (wyższą niż wnosiła prokuratura)? Sąd nie zauważył, by kobiety wykazały się refleksją, skruchą i zapewnieniem, że naprawią wyrządzoną szkodę. Elżbieta Z. ma zapłacić też 4 tys. zł grzywny, a Urszula J. 5 tys. zł. Zobowiązane zostały do spłaty pieniędzy i uiszczenia kosztów sądowych (odpowiednio 20 i 13 tys. zł). Z. ma ośmioletni zakaz wykonywania zawodu księgowej.