Sprawa wydaje się niewiarygodna, ale odkryte braki w policyjnej kasie w Chełmnie są faktem. Podobnie jak śledztwo w tej sprawie, które właśnie ruszyło. Dla bezstronności powierzono je Prokuraturze Rejonowej w Wąbrzeźnie. Od piątku, 22 listopada, trwają intensywne przesłuchania świadków.
Policyjna kasa ogołacana przez 6 lat?! W kręgu podejrzeń prowadząca ją kobieta
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieprawidłowości, do których miało dochodzić w kasie zapomogowo-pożyczkowej Komendy Powiatowej Policji w Chełmnie w okresie od stycznia 2018 do października 2023 roku - mówi "Nowościom" prokurator Janusz Biewald, szef wąbrzeskiej prokuratury.
Jak przekazuje prokurator, wstępne ustalenia mówią o stratach rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Śledztwo na razie jest na wstępnym etapie, choć toczy się intensywnie - od piątku, 22 listopada, trwają przesłuchania licznych świadków. Prokuratura gromadzie tez inne dowody, w tym zabezpiecza dokumentację etc.
Na razie nikomu w tej sprawie nie postawiono jeszcze zarzutów. Jak się jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w kręgu osób podejrzewanych jest kobieta, która prowadziła policyjną kasę pożyczkową. Pokrzywdzonym w sprawie natomiast jest - formalnie - obecny zarząd tejże kasy, który za nią odpowiada.
Jak dokładnie wyciekały na przestrzeni lat pieniądze z policyjnej kasy? Za czyją konkretnie sprawą? Jak wyglądał nadzór nad kasą? Czy znów, jak to bywa w podobnych przypadkach, osobę prowadzącą kasę obdarzono nadmiernym zaufaniem, a ona to wykorzystała w poczuciu bezkarności? Zobaczymy. Prokuratorskie śledztwo powinno to wyjaśnić.
W Toruniu okradzione kasy w szpitalu, szkole i TZMO. Jakie wyroki zapadły?
Urzędy miast i gmin, najbardziej znane przedsiębiorstwa, miejski szpital i wiele innych miejsc pracy - wszędzie tam w Kujawsko-Pomorskiem były okradane kasy zapomogowo-pożyczkowe.

Muzotok - Arek Jakubik - Social Media Disco x 5 Deresza
Śledztwa w takich sprawach są długotrwałe i pracochłonne. Potem długie są procesy oskarżanych o przywłaszczanie sobie pieniędzy z kas księgowych lub kasjerek. Naprawianie szkody natomiast nie zawsze dochodzi do skutku, bo często osądzone już kobiety to dojrzałe wiekiem emerytki, które wykazują, że nie mają majątku.
W Toruniu ogołacane były już kasy w kilku instytucjach i firmach. Przed laty szokiem była taka sytuacja w miejskim szpitalu przy ul. Batorego. Księgowa Beata L. pieniądze przywłaszczała sobie nie tylko z pożyczkowej kasy, ale i funduszu socjalnego. I to przez około 11 lat! Przyznała się do winy i zgłosiła gotowość dobrowolnego poddania się karze. Skazana została na dwa lata więzienia, ale w zawieszeniu.
Rekordowo okradziona natomiast została kasa w Toruńskich Zakładach Materiałów Opatrunkowych - na ponad milion złotych. Księgowa Mieczysława Z. sądzona była bardzo długo. Miała dwa procesy przed Sądem Okręgowym w Toruniu i dwa apelacyjne w Gdańsku. Ostatecznie mająca dziś 73 lata kobieta skazana została na 2 lata i 2 miesiące bezwzględnego więzienia.
- Mieczysława Z. zobowiązana została też do naprawienia szkody, czyli zwrot TZMO dokładnie 1 mln 162 tys. 309 złotych- mówi Jarosław Szymczak, asystent rzecznika toruńskiego sądu.
Nadal nie ma natomiast prawomocnego wyroku dla Magdaleny K., emerytowanej księgowej ze szkoły przy ul. Bażyńskich. W lipcu ubiegłego roku kobieta w Toruniu skazana została 3 lata bezwzględnego więzienia i zwrotu 703 tys. 916 zł na rzecz Gminy Miasta Toruń. Eksdyrektorka szkoły Anna M. za brak nadzoru ukarana została grzywną. W tej sprawie jednak trwa proces apelacyjny w Gdańsku i nie wiadomo, kiedy zapadnie prawomocny wyrok.
Okradane kasy pożyczkowe nawet w urzędach miast w Kujawsko-Pomorskiem!
W przeszłości podobnie ogołacane były w regionie nawet kasy w urzędach miast i gmin.
Danuta K. przywłaszczała sobie pieniądze z kasy Urzędu Miasta i Gminy w Kowalewie Pomorskim. Tłumaczyła, że potrzebowała ich na leczenie chorego na raka męża. Gdy rzecz zaczęła się wydawać, podpaliła urząd dla ukrycia śladów (dokumentów). Kary nie uniknęła, podobnie jak naprawiania szkody. Jak przed laty przekazywał nam urząd, pieniądze odciągane były jej z emerytury.
Za to kompletną bezradność odczuwano w roku 2015 w Urzędzie Gminy Płużnica (powiat wąbrzeski).
- Ręce opadają. Od pani Henryki Ś., która skazana została dwukrotnie za przywłaszczenie ponad 230 tysięcy złotych z kasy gminy i kolejnych tysięcy z pracowniczej kasy zapomogowo-pożyczkowej, nie udało nam się wyegzekwować dotąd ani złotówki - mówił nam wtedy Magdalena Szczepanik, ówczesny sekretarz gminy. - 48-letnia pani Ś. oficjalnie jest bezrobotna i nie ma dochodów. Nieoficjalnie jednak każdy wie, gdzie zarobkuje.
Henryka Ś. przywłaszczała sobie pieniądze m.in. pobierając dodatki mieszkaniowe na nieświadome tego osoby. Poza tym - także z kasy pożyczkowej.
Czytaj więcej artykułów tego autora >>> TUTAJ <<<<
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: