- Poeci wyjechali z Chojnic bardzo zadowoleni - informuje Jolanta Kowalska, która koordynowała literackie spotkanie poprzedzające Chojnicką Noc Poetów.
Nie tylko spędzili miło czas we własnym gronie, ale też zwiedzili miasto i okolice. Byli w Fojutowie i Krojantach.
Rywalizowali ze sobą w wewnętrznym konkursie poetyckim „O Srebrny Kluczyk” i wymieniali doświadczenia.
Wszyscy spotkali się potem na Nocy Poetów i jak zwykle byli malowniczą grupą, która najgłośniej bije brawo i domaga się bisów. Przewodnicząca jury Maria Aulich chwaliła Noc Poetów jako zupełnie wyjątkową imprezę. - Teraz klimat dla nich jest w małych miasteczkach i średniej wielkości miastach, a nie w metropoliach - mówiła.
Nie krył podziwu Przemysław Dakowicz, łódzki poeta i krytyk literacki. - Obserwuję państwa od kilku godzin i nie mogę uwierzyć, że wciąż jeszcze tu jesteście - wyznawał podczas chłodnego wieczoru. - To naprawdę ewenement.
Organizatorzy także podsumowali wczoraj XXII Noc. Ich zdaniem, większych wpadek nie było, bo na pogodę nie mieli żadnego wpływu. Podkreślali, że udało się utrzymać imprezę w czasowych ryzach, a oferta okazała się interesująca dla widowni.
Narzekania dotyczyły tylko tego, że więcej można było się spodziewać po aktorach. - Z drugiej strony czasami jest tak, że potem po latach będziemy wspominać, że widzieliśmy na własne oczy Wojciecha Siemiona czy Jana Nowickiego - mówi inicjator Nocy Zbigniew Buława. - Ten pierwszy pokazał kunszt, drugi - tylko pojawił się na scenie...