Na dziś jest tak, że od momentu uznania przez burmistrza Arseniusza Finstera, iż stowarzyszenie ma również ambicje polityczne, jest szlaban na udostępnianie mu lokum w miejskich obiektach. Choć w przesłanym wczoraj do naszej redakcji stanowisku burmistrz łagodzi nieco restrykcje, uznając, że gdy stowarzyszenie będzie debatować o ważnie społecznych sprawach, to nic nie stoi na przeszkodzie, by salę dostało.
- To nasze święte prawo, by korzystać z lokalnego mienia - oburza się Radosław Sawicki, rzecznik prasowy PChS. - Wynika to także z programu współpracy z organizacjami pozarządowymi. To, że zalicza się nas do organizacji politycznych, to wymysł pana burmistrza. Nie jesteśmy przecież partią, a stowarzyszeniem.
Gdzie stowarzyszenie zamierza konsultować swoje prawa do uzyskania zgody na użyczenie sali od miasta? Chce napisać do Rady Pożytku Publicznego na szczeblu ogólnopolskim i wojewódzkim, a także do pełnomocnika ds. organizacji pozarządowych.
- Jesteśmy jako stowarzyszenie dyskryminowani - nie ma wątpliwości Kamil Kaczmarek z PChS. - Łamana jest konstytucja, konkretnie artykuł 32.
Stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność apeluje o reakcję na to, co dzieje się na Ukrainie
Tymczasem planowana debata o bezpieczeństwie na drogach i przejściach w mieście, która na skutek interwencji burmistrza nie mogła się odbyć w urzędzie gminy, z jego inicjatywy odbędzie się we wskazanym miejscu, czyli we Wszechnicy Chojnickiej. We wtorek 11 marca o godz. 14 spotkają się na niej członkowie PChS i zaproszeni goście. Inicjatorzy debaty nie wiedzą, kto przyjdzie, ale zaprosili m.in. przedstawicieli policji, straży miejskiej, zarządów dróg. - Byłoby przykro, gdyby z jakichś względów nasze zaproszenie zostało zignorowane - mówią.
Sami wybierają się też na zapowiadane na 19 marca przez burmistrza spotkanie w ratuszu, które dotyczy tego samego problemu i gdzie będą mogli zabrać głos. Wiedzą nawet, w jakim punkcie.
Czytaj e-wydanie »