Zespół ZETKaeN w ostatni piatek koncertował w pubie Kornel. Nie był to chojnicki debiut grupy, bo wcześniej pokazała się na Credo.
W Kornelu muzycy nie rozdali co prawda autografów, ale zagrali na bis. Był nawet "Biały miś" w wersji z pazurem.
Członkowie zespołu, czyli rodzeństwo Agnieszka i Przemysław Szałer, Mikołaj Giłka, chojniczanin Kuba Słubik i Wojciech Mazurek, poznali się na studiach, na kierunku edukacja artystyczna w Zespole Kolegiów Nauczycielskich w Wałczu.
Spotykają się na próbach od października 2007 r. Początkowo, jak sami mówią, bez zobowiązań i wielkich planów. - Graliśmy na akademiach szkolnych, juwenaliach i tym podobnych imprezach - opowiada perkusista Kuba Słubik.
Potem rozwinęli skrzydła. Sami komponują i piszą teksty. - I to mnie nazywają tyranem, bo popędzam, żeby cały czas coś robić - śmieje się Kuba.
Wcześniej Słubik grywał w innych formacjach, m.in. chojnickiej Lobotomii. - Wtedy to wszystko strasznie długo trwało: próby, organizowanie się. Na studiach nauczyliśmy się pisać nuty, komponować, więc można działać - mówi.
Popędzani przez zespołowego "tyrana" członkowie ZETKaeN napisali kilka własnych kawałków. Metodą chałupniczą wydali nawet płytę.
A skąd tajemnicza nazwa zespołu? - To fonetyczny zapis skrótu od nazwy naszej uczelni. Wciąż zresztą spotykamy się w Wałczu, bo jeden z nas jeszcze studiuje. Przyznajemy się do tego miejsca, bo jest magiczne - tłumaczy Kuba.