Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, dziś trener zostanie zwolniony. Kierownik zespołu i jednocześnie dyrektor sportowy klubu Dawid Frąckowiak oddał się do dyspozycji zarządu. Ten ukarał go jedynie naganą.
Kto kogo zatopił
KOMENTARZ AUTORA
Myślałem, że czas grania "na lewo" już się skończył. Myślałem, że w grupach młodzieżowych nie zawsze wynik jest najważniejszy, a to, czego nauczą sie młodzi piłkarze, bo czym skorupka za młodu nasiąknie....
Niestety, myliłem się. Juniorzy starsi Chojniczanki zobaczyli, że można zrobić przekręt i wygrać mecz. Pokazał im to człowiek, który powinien być wzorem. Oby była to tylko jedna czarna owca w regionie.
Mam nadzieję, że informacja o wyrzuceniu trenera Sobieszczuka się potwierdzi. Nie może być inaczej, bo wówczas praca odbudowania wizerunku klubu poszłaby na marne. I jeszcze jedno - kto był kierownikiem zespołu, skoro pan Frąckowiak nie chce się do tego przyznać, a trener potwierdził, że to właśnie on nim był i jest.
Juniorzy starsi Chojniczanki mecz z Bałtykiem Gdynia rozegrali w Pawłowie. Już w sobotę mieliśmy informację, że zagrało w nim trzech zawodników z innego klubu, gdzie wcześniej pracował trener Sobieszczuk. W niedzielę i poniedziałek udało nam się to potwierdzić.
Dotarliśmy do jednej z osób bardzo blisko związanej z drużyną. Chce ona jednak pozostać anonimowa. - Tak, zagrało trzech obcych zawodników.. Nie wiem nawet dokładnie, skąd są, ale wszyscy jesteśmy wkur...., że tak się stało. Zresztą pan Sobieszczuk jest tylko trenerem, który ma licencję, bo same treningi przypominają wuef. Niczym nie różnią się od treningów poprzedniego trenera. Zresztą te przekręty już nas nie interesują, za chwilę odchodzimy z tej drużyny.
Sobieszczuk nie jest z Chojnic, a przyszedł do klubu zimą ze Słubic. Zastąpił Marka Wielewickiego, o czym było bardzo głośno, a ściągnął go do Chojnic kolega ze Słubic, obecnie dyrektor sportowy Dawid Frąckowiak. Sobieszczuk miał być lekiem na całe zło i nie tylko uratować zespół przed spadkiem, ale zająć się profesjonalnie drużyną. Szybko został też asystentem trenera Grzegorza Kapicy. Nie został jednak zaakceptowany przez środowisko.
Pod wodzą nowego trenera juniorzy starsi grali chimerycznie - wygrywali mecze, ale tracili też punkty ze słabszymi zespołami i dlatego walka o utrzymanie trwa do samego końca. W ostatnich dwóch spotkaniach Chojniczankę czekały trudne mecze z Bałtykiem i Lechią Gdańsk. I to właśnie na mecz z Bałtykiem przyjechało trzech zawodników, których trener bez wahania wpuścił na boisko "na lewo". Jeden z nich strzelił zwycięską bramkę. Już w weekend zrobiło się o sprawie głośno.
Trenera w klubie wczoraj nie było, bo wyjechał z powodów rodzinnych. Udało nam się do niego dodzwonić. - Mówiłem już, że nie grali zawodnicy nieuprawnieni. O dalsze informacje proszę kierować się do zarządu klubu - powiedział Sobieszczuk.
Nic nie zrobił
Na meczu obecny był dyrektor sportowy Chojniczanki Dawid Frąckowiak, który powinien zadbać o to, by takich sytuacji było. Nie zareagował, a według naszych informacji był dodatkowo kierownikiem zespołu, więc tak samo odpowiada za drużynę i "przekręt" z grą obcych zawodników. - To nieprawda, nie byłem kierownikiem drużyny - mówi Frąckowiak. - Całej sprawy jednak nie będę komentować.
Trener Sobieszczuk najpierw powiedział nam, że nie wie, kto był wpisany w protokół jako kierownik, ale w końcu przyznał, że zawsze jest nim Dawid Frąckowiak. Więc kto kłamie i dlaczego? - Nie podjęliśmy żadnej decyzji po tym meczu, bo czekamy na wyjaśnienia trenera Sobieszczuka odnośnie zarzucanych spraw. Są uzasadnione podejrzenia, że tak było, ale naszą decyzję przekażemy jutro - mówi prezes Chojniczanki Maciej Polasik
Gdzie wizerunek?
Trenerzy z Chojnic są w szoku. - Przez ostatnie lata ciężko pracowaliśmy na poprawę wizerunku, prostujemy stare czasy i tu nagle dowiadujemy się o czymś takim. Niedawno zwalniano w klubie trenerów za słabe wyniki sportowe, więc co teraz? Przecież jesienią trener Wielewicki wygrał dwa ostatnie mecze z trudnymi rywalami, więc dlaczego nie dostał szansy poprowadzenia juniorów do końca sezonu - mówi jeden z trenerów. - Pana Sobieszczuka i Frąckowiaka, który na to pozwolił, nie powinno już być w Chojniczance.
- Na tę chwilę to dla mnie jedynie plotka, więc nie mogą nic powiedzieć. Nie mam jeszcze protokołu z tego meczu i nie wiem nic, żeby któryś klub złożył protest. Ma na to 48 godzin od meczu - powiedział Piotr Wojdakowski, przewodniczący Wydziału Gier i Ewidencji w Pomorskim Związku Piłki Nożnej.