https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chojniczanka i Olimpia Grudziądz po inauguracji. Wiemy co muszą poprawić

Dariusz Knopik
Wojciech Lisowski (przy piłce) był najbliżej strzelenia gola dla Chojniczanki
Wojciech Lisowski (przy piłce) był najbliżej strzelenia gola dla Chojniczanki jacek Drost
Nie tak miały wyglądać pierwsze mecze wiosenne w wykonaniu Chojniczanki i Olimpii Grudziądz. W najbliższy weekend musi być lepiej.

Chojniczanie bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a grudziądzanie doznali porażki 2:3 w Głogowie z Chrobrym. Przy odrobinie szczęścia oba zespoły mogły wrócić z pełną pulą, lecz jednym zabrakło skuteczności pod bramką rywali, a drugim większej koncentracji pod swoją bramką.

>> Więcej informacji z regionalnych boisk piłkarskich w poniedziałkowym Magazynie Sportowym Gazety Pomorskiej. Możesz kupić też e-wydanie <<<

Podbeskidzie na swoim stadionie jest niewygodnym rywalem. Przekonali się o tym zawodnicy Chojniczanki. Gospodarze byli dobrze zorganizowani i rzadko dopuszczali podopiecznych Krzysztofa Brede pod swoją bramkę. Zawodnikom Chojniczanki tylko fragmentami udało się narzucić swoje warunki. Groźnie pod bramkami robiło się głównie po stałych fragmentach gry.
W jednym przypadku chojniczanom dopisało szczęście, po tym jak po główce Mavroudisa Bougaidisa piłka trafiła w poprzeczkę, a w innym tego szczęścia zabrakło, gdy po strzale Wojciecha Lisowskiego futbolówka odbiła się od słupka i wyleciała w pole.

Pół roku bez porażki

Chojniczanie podtrzymali passę bez porażki na wyjazdach, która trwa od 16 września 2016 roku, a więc blisko pół roku. To już siedem spotkań, w tym pięć zwycięstw i dwa remisy. Oby tak jak najdłużej.
Trener Brede po sobotnim meczu z jednej strony mówił o niedosycie, ale także podkreślił, że trzeba szanować punkt przywieziony z Bielska-Białej.

Nie ulega wątpliwości, że parę rzeczy w grze zespołu z Chojnic musi ulec poprawie, jeśli ma on wygrywać. Po pierwsze - skuteczność. Drużyna, która chce awansować musi strzelać gole. Bez tego można zapomnieć o realizacji celu. W meczu przeciwko Podbeskidziu też szwankowało ostatnie podanie. To kluczowy element, bo jeśli uda się wyprowadzić napastników na czystą pozycję, to jest im łatwiej zdobyć bramkę. Także akcje w ataku pozycyjnym mogły być przeprowadzane w szybszym tempie, by zgubić obrońców rywali. Przyda się też większe skupienie w obronie.

Więcej wiadomości sportowych, zdjęcia, wideo, relacje live na www.pomorska.pl/sport

To wszystko jest do poprawienia, tym bardziej, że to był to dopiero pierwszy oficjalny mecz rozgrywany wiosną. Także pierwszy na naturalnej murawie. Musi upłynąć trochę czasu, by chojniccy piłkarze się do tego się przyzwyczaili.

Już w piątek kolejne spotkanie. Do Chojnic przyjedzie GKS Katowice, który nie zrezygnował z marzeń o awansie, mimo 5 punktów straty do miejsca premiowanego promocją. Inny wynik niż wygrana miejscowych nie wchodzi w rachubę.

Skupienie i koncentracja

O ile w Chojnicach po inauguracji jest niedosyt, to w Grudziądzu wielki żal, a pewnie i złość na siebie. Olimpia dwa razy prowadziła w Głogowie, a wróciła z niczym. Jeśli biało-zieloni chcą się utrzymać na zapleczu elity, nie mogą przegrywać takich spotkań. Już jesienią Olimpia straciła wiele punktów w kuriozalnych okolicznościach i w Głogowie się to powtórzyło.

Cieszyć musi fakt, że udało się zdobyć dwie bramki. Po fatalnej indolencji jesienią oby to był dobry omen na lepszą przyszłość wiosną. Jednak z drugiej strony cały zespół musi popracować nad koncentracją. Skupienie w kluczowych momentach jest obowiązkowe. Nie można w tak łatwy sposób i tak szybko dać sobie wbić gola i stracić ciężko wypracowane prowadzenie. Szczególnie druga stracona bramka, krótko przed przerwą, mocno obciąża zawodników.

https://sportowy24.pl/turbokozak-z-piekna-pania-sedzia-zobacz-jak-wypadla-karolina-bojar-wideo/ar/13003873

Zespół Olimpii w Głogowie zagrał nierówno. Do przerwy był równorzędnym rywalem, a fragmentami dominował nad drużyną Chrobrego. Efektem takiej gry były stwarzane sobie sytuacje, z których dwie udało się zamienić na gole. Po przerwie wyglądało to już trochę słabiej, bo poważniej nie udało się zagrozić bramce rywali. Na dodatek grudziądzanie stracili gola. I to bardzo przypadkowego. Główkował Michał Ilków-Gołąb, a piłka odbiła się od Tomasza Wełny i zmyliła interweniującego Wojciecha Małeckiego. To się nazywa pech. Przegrać mecz i to w takich okolicznościach.

Jednak nie wszystko stracone. Do końca pozostało jeszcze 14 meczów i wszystko może się zdarzyć. Obrona I ligi jest jak najbardziej realna. Tym bardziej, że do zespołu będą wprowadzani kolejni zawodnicy, którzy do Olimpii dołączyli niedawno, a mają być jej istotnym wzmocnieniem. Czekamy na efekty.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska