https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chory Adaś, syn nakielskiej sportsmenki będzie operowany. Musi jednak wytrwać jeszcze miesiąc

(frel)
sxc.hu
Już kilkanaście tysięcy złotych wpłynęło na konto fundacji, zbierającej pieniądze na ratowanie życia Adasia Dzimińskiego. Chłopiec dzielnie walczy o życie!

Syn Joanny Nowakowskiej-Dzimińskiej przyszedł w Bydgoszczy na świat 5 lipca, a powinien w połowie sierpnia. Urodził się słabiutki i z poważną wadą serca, tzw. tetralogią Fallota. Konieczna jest specjalistyczna operacja, w przeciwnym wypadku chłopiec nie przeżyje.

Przeczytaj także:Mały Adaś, syn nakielskiej sportsmenki walczy o życie. Pomóżcie!

W Bydgoszczy nie ma kardiochirurgii niemowląt, a Adaś na razie nie może być nigdzie transportowany. Rodzice znaleźli specjalistyczną klinikę w Monachium, która mogłaby wykonać taką operację, a jej koszt to około 100 tys. zł.

Mama Joanna Nowakowska-Dzimińska to strzelczyni Zawiszy Bydgoszcz, członkini kadry narodowej, była wicemistrzyni świata i najlepszy sportowiec naszego regionu w 2010 r. wybrana przez czytelników "Gazety Pomorskiej".

Wiadomości z Bydgoszczy

Jej koleżanka z kadry - Kamila Krauz - zwróciła się o pomoc do fundacji "Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej". Szybko otworzono konto dla Adasia, na ratowanie jego życia. My również na łamach "Pomorskiej" apelowaliśmy o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Iludzie pomagają! Po naszym apelu przez zaledwie kilka dni na konto Adasia wpłynęło ponad 11 tys. zł.

A Adaś jakby to czuł! Przybiera na wadze, co jest konieczne do przeprowadzenia operacji. Waży już około 2 kg, choć jeszcze niedawno lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie.

Do rodziców odezwał się również rzecznik warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka i mogli udać się na konsultację do prof. Bohdana Maruszewskiego, kierownika kliniki kardiochirurgii. I zapadła decyzja - chłopiec będzie operowany właśnie w Centrum Zdrowia Dziecka. Musi jednak walczyć jeszcze przez około miesiąc, żeby osiągnąć termin, w którym miał planowo się urodzić.

- Jesteśmy niesamowicie zaskoczeni dużym odzewem po państwa apelu - mówi "Pomorskiej" Kamila Krauz, mieszkająca w Warszawie zielonogórzanka. - Po decyzji, że operacja odbędzie się w Polsce, a co za tym idzie, jej koszty będą znacznie mniejsze, podjęliśmy również swoje postanowienie. Z pieniędzy, które cały czas wpływają na konto Adasia w fundacji 10 tysięcy złotych przeznaczymy na jego rehabilitację i leczenie. A wszystkie pozostałe pieniążki przeznaczymy na leczenie innych dzieci z wadami serca, znajdujących się pod opieką fundacji.

Adaś musi wytrwać jeszcze miesiąc. Ale krok po kroku idzie do przodu. Został odłączony od respiratora, po raz pierwszy przytulił się do mamy. Jest pod świetną opieką lekarzy z bydgoskiego szpitala "Biziela".

Trzymajmy kciuki! I pomagajmy!

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tomek
Anno. NZF NFZtem. Ciesz się, że nie byłaś w podobnej sytuacji. Leczenie jest refundowane, ale pozostają dodatkowe koszty. Dojazdy do szpitala, jeśli dziecko nie musi być hospitalizowane (w zależności od choroby) cała gama środków opatrunkowych, leków, które trzeba kupić samemu i innych rzeczy.
Przez 3 tygodnie, gdy moja córka jeździła na radioterapię oraz przez następny miesiąc po jej zakończeniu wydaliśmy ok. 1600 zł. I były to tylko koszty diety, której musieliśmy pilnować.
Za to NFZ nie płaci. Nawet nie chcę myśleć ile tysięcy wydaliśmy przez 1,5 roku leczenia.
Bądź łaskawa zatem ważyć słowa które piszesz.
Asiu, trzymajcie się. Ja wiem, że długa i przerażająca droga przed Wami, ale paradoksalnie idzie się przyzwyczaić.
Pozdrawiam nakielsko.
A
Anna
BIZIEL!!??
Tam dzieci leczyć nie potrafią!
Dziecko znajomej miało wadę serca któą można było wykryć w trakcie ciąży na usg ale żaden ginekolog z biziela tego nie wykrył! Dziecko zmarło niedługo po porodzie! gdyby tylko porządnie robili usg i znali się na swojej robocie to dziecko by przeżyło bo w porę mogli by coś z tym zrobić! np operację w łonie matki!

A co do tego chorego dziecka...
jak to jest że NFZ nie chce sfinansować operacji???? rodzice dziecka odkładają skłądki na ubezpieczenie zdrowotne dzieci do 18 roku życia są ubezpieczone nawet jeśli rodzice nie są ubezpieczeni więc ja się pytam jak to jest? zus łąski nie robi ma ratować życie niech zapłaci!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska