20 osób wyraziło w Sępólnie swój sprzeciw cyrkowi ze zwierzętami. Demonstracja rozpoczęła się na Placu Wolności, z którego protestujący przeszli ul. Kościuszki na ul. Składową, gdzie wczoraj (9 listopada) o godz. 15 rozpoczął się pokaz cyrku Vegas.
Cyrk - tak, ale bez zwierząt
- „Cyrk bez zwierząt jest sztuką!”, „Bądźcie prawdziwymi artystami, pokażcie coś sami”, „Stop tresurze”, „Zwierzę nie ma głosu” „Pamiętamy o Baloo” - skandowali przed cyrkiem protestujący.
- Tresura w cyrku to nie jest szkolenie, jakie znamy, tresując psy metodą pozytywną. To jest tresura na zasadzie strachu i bólu zwierząt. Cyrk to nie jest niewinna rozrywka - przekonuje Ewa Mejer, organizatorka demonstracji, na co dzień prezeska Fundacji Psie Nadzieje. - Ostatni raz byłam w cyrku jako 10-letnie dziecko. To było w Sępólnie. Z ciekawości poszłam zobaczyć, co się dzieje obok. Zobaczyłam konia z ranami, którego smarowano pastą do butów. Były też inne zwierzęta - przerażone, w okropnym stanie. Klown, którego poprosiłam o pomoc, zrugał mnie. Przeżyłam taki szok, że więcej progu cyrku nie przekroczyłam - wspomina pani Ewa.
Tresura w cyrku to nie jest szkolenie, jakie znamy, tresując psy metodą pozytywną. To jest tresura na zasadzie strachu i bólu zwierząt. Cyrk to nie jest niewinna rozrywka - Ewa Mejer, organizatorka demonstracji.
- Zwierzęta to żywe istoty, mają uczucia. Cyrk to męczarnia dla nich, wykorzystuje się je do osiągnięcia celów materialnych. Protestuję, bo chce to zmienić - mówi Amelia Banach, która włączyła się do protestu.
- Wydaje mi się, że ta świadomość, że cyrk to nie miejsce dla zwierząt dopiero kiełkuje. W szkole edukuje się dzieci i młodzież, by pomagać bezdomnym zwierzętom, organizowane są akcje dobroczynne, ale jeśli chodzi o problem wykorzystywania zwierząt do pokazów cyrkowych - nie, o tym się nie mówi - twierdzi Jolanta Orzłowska, emerytowana nauczycielka, obecna na sobotnim proteście.
Okaleczony Baloo
Właścicielom cyrku Vegas w 2016 roku społecznicy z Fundacji Viva w asyście policjantów odebrali niedźwiedzia brunatnego o imieniu Baloo, trzy żółwie i krokodyla nilowego. Sprawa trafiła do prokuratury. Ta przedstawiła właścicielom 12 zarzutów dotyczących znęcania się nad zwierzętami oraz naruszenia przepisów Unii Europejskiej, dotyczących ochrony gatunków dziko żyjących zwierząt w zakresie regulacji obrotu nimi.
– Niedźwiedź był trzymany w przyczepie lub na małym wybiegu. Nie miał zapewnionego odpowiedniego wyżywienia oraz opieki weterynaryjnej. Stwierdzono u niego m.in. choroby uzębienia i rany spowodowane uderzeniami łapami i głową o kraty. Równie źle odżywiane były pozostałe zwierzęta. W efekcie u krokodyla doszło do zmian kostnych, a jeden z żółwi miał rozmiękczony pancerz – mówił na łamach katowickiej Gazety Wyborczej Jacek Rzeszowski, prokurator rejonowy w Jastrzębiu-Zdroju.
Akt oskarżenia trafił do sądu. Odebrane zwierzęta zamieszkały w poznańskim zoo - tym samym, do którego kilka tygodni temu trafiło siedem tygrysów uratowanych z ciężarówki z polsko-białoruskiej granicy. Sprawa właścicieli Vegas wciąż jest w toku. Nie przyznają się do winy.
„Każdy ma wolny wybór”
W ostatnim czasie burmistrz sąsiedniego Kamienia Krajeńskiego na prośbę radnego Sebastiana Skai oficjalnie sprzeciwił się cyrkom z udziałem zwierząt i oświadczył, że gminnych gruntów na takie pokazy udostępniać nie będzie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sępoleński występ Vegas odbywał się na prywatnym terenie.
Mimo manifestacji pod cyrkiem zainteresowanie występem było spore. Przychodzili rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami. Ci, którzy wdali się w dyskusje z obrońcami zwierząt, twierdzili, że każdy ma wolny wybór. - Spodziewałam się tego - mówiła po proteście Ewa Mejer.
