https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciągnie mnie do domu pod Białymstokiem

(ach)
ARTUR KRAJEWSKI, aktor Teatru Polskiego

Moja rodzina, zarówno ze strony mamy, jak i taty, pochodzi z okolic Białegostoku. Oboje rodzice taty byli nauczycielami. W czasie wojny prowadzli tajne nauczanie. Jednak dość szybko rozstali się - przez trzydzieści lat żyli w separacji, potem wzięli rozwód. Mieli jednak troje dzieci. Mój tata miał jeszcze starszego brata i młodszą siostrę.
Tata studiował prawo, chociaż w zasadzie prawnikiem jako takim nigdy nie był. Pracował jako wychowawca w zakładzie karnym.
Z kolei dziadkowie ze strony mamy, w dalszych pokoleniach pochodzą z Litwy. Potem cała rodzina zamieszkała na wschodzie Polski. Wychowywali się na wsi, ale bardzo szybko przenieśli się do miasta. Babcia pracowała między innymi w hotelu, dziadek był introligatorem.
Mama została nauczycielką. Trudno mi powiedzieć, jak rodzice się poznali. To była pewnie jakaś zwyczajna historia, skoro nie pamiętam jej dokładnie. Teraz mieszkają pod Białymstokiem. Właśnie zbudowali dom. Często jeżdżę do nich w odwiedziny.
Najpiękniejsze wspomnienia mam jednak z miejscowości Wasilków pod Białymstokiem. Chodziłem tam do przedszkola, które wyprzedzało swoją epokę o jakieś 30 lat. Nigdy potem nie widziałem takiego przedszkola. Była to stara willa, która miała fantastyczne, wielkie karuzele, pociągi, samochody, w tamtych czasach niespotykane. I owczarka podhalańskiego.
Wtedy właśnie zagrałem w swoim pierwszym filmie - Polskiej Kronice Filmowej, która przyjechała do nas, by nakręcić film o jakiejś "ważnej" postaci z Wasilkowa. Niestety, byliśmy wtedy tacy mali, że nie zapamiętaliśmy, o kogo właściwie chodziło.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska