Andrzej Stefanowski, prokurator prokuratury okręgowej w Zielonej Górze przyznaje, że bez sekcji zwłok nie można stwierdzić, czy chłopiec urodził się żywy czy martwy, ani jak długo przebywał w wodzie. Ciało zostało znalezione w torbie od dziecięcego wózka, w której zamek był zasunięty. Noworodek był owinięty w ręcznik frotte i reklamówkę.
- Dziecko nie zostało wrzucone do wody godzinę wcześniej przed znalezieniem, ani w dzień poprzedzający. Ale bez sekcji zwłok nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kiedy to się stało. Stan rozkładu ciała nie pozwala na precyzyjne określenie - mówi prokurator Stefanowski. - Ciało było zapakowane z pępowiną i łożyskiem. Miało prawidłową budowę anatomiczną.
- Oczywiście, że istnieje coś takiego jak szok poporodowy, ale to są działania bardzo impulsywne, niezamierzone, nagłe. A jeśli ktoś noworodka pakuje w torbę, wynosi nad rzekę, wyrzuca do wody to jest premedytacja – stwierdza Małgorzata Karimow, dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej w Nowej Soli. – Ostatnio mamy nasilenie takich zjawisk. W naszym rejonie było podobne zdarzenie, kiedy zakopano noworodka i w tych czynnościach uczestniczyła babcia dziecka. Bardzo niepokoi mnie to zjawisko. Określam je, jako unikanie odpowiedzialności i wypranie z uczuć ludzkich, emocji, empatii. Myślę, że to wszystko ma początek w domu, tak się dzieje, jeśli nie wychowujemy dziecka na odpowiedzialne za swoje czyny, nie uczymy norm i zasad, w myśl przysłowia, czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał.
Dyrektor poradni przyznaje, że jest przerażona tym, że taki czyn może dotyczyć własnego dziecka. Śledztwo prowadzone jest z artykułu 149 kodeksu karnego, który brzmi "Matka, która zabija dziecko w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Zobacz też: Zwłoki noworodka w przenośnej toalecie