W ośrodku "Amazonka" zorganizowano mistrzostwa w strzelaniu z łuku i wiatrówki, były konkurencje sportowo - rekreacyjne, a przy tym dużo zabawy i śmiechu. Gości witano smakowitą grochówką.
- Cieszę się, że udało mi się namówić do takiego spotkania koleżanki i kolegów z innych organizacji, stowarzyszonych w Polskiej Koalicji Organizacji Pacjentów Onkologicznych - mówi Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń "Amazonek" i wiceprezes Koalicji.
Na spartakiadę przyjechały debiutantki, ale też panie, które wcześniej brały udział w tych mistrzostwach, jak Hanna Kopijewska , wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia "Hipolita" w Kościanie
- To już mój piąty udział w spartakiadzie "Amazonek". Poprzednio wracałyśmy z koleżankami z czołowymi lokatami, dziś gorzej poszło - powiedziała nam. - To dobrze, że są takie spotkania, zapominamy na chwilę o naszej chorobie. Zmagam się z nią od jedenastu lat, ale się nie daję. Moje wnuki byłyby dumne, gdyby zobaczyły babcię w tych wszystkich zwariowanych konkurencjach - śmieje się.
Do Ciechocinka przyjchali też panowie. Jacek Gugulski ociera pot z czoła. Właśnie zszedł z gumowej rury, na której z dwojgiem innych zawodników podskakiwał slalomem po trawie. Jest prezesem Polskiej Koalicji Organizacji Pacjentów Onkologicznych.
- W sumie zrzeszamy około czterysta pięćdziesiąt tysięcy osób, w rozmaitych organizacjach i stowarzyszeniach pacjentów onkologicznych. Na pozór to armia ludzi, ale mam świadomość, że wielu pacjentów po prostu do takich stowarzyszeń nie trafia. Pozostają sami ze swymi problemami - mówi. Gugulski jest też prezesem Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Przewlekłą Białaczkę Szpikową. Ten rodzaj raka to także jego problem. Do Ciechocinka przywiózł kilkoro członków stowarzyszenia.
Alina Pulcer z Konina kieruje niewielkim, istniejącym od maja Stowarzyszeniem Kobiet z Problemami Onkologiczno-Ginekologicznymi "Magnolia". Organizacja liczy zaledwie 23 osoby, ale są to kobiety aktywne. Jeżdżą do szpitali, odwiedzają chore kobiety, rozmawiają z dziewczynami w szkołach, spotykają się z członkiniami Kół Gospodyń Wiejskich.
- Wciąż wiedza o tym, ile znaczy profilaktyka i że trzeba systematycznie chodzić na badania jest wśród kobiet marna. Cała ndzieja w młodym, bardziej otwartym i świadomym zagrożen pokoleniu - mówi. Nie ukrywa zadowolenia z przyjazdu do Ciechocinka, a najbardziej cieszą ją warsztaty dla wolontariuszy, którzy mają pomagać chorym na nowotwory. - Nikt nie zrobi tego lepiej od kogoś, kto sam zmagał się z rakiem - mówi. - Mnie dopadł dziewiętnaści lat temu - nie ukrywa.
Rozmawiamy wśród radosnych okrzyków i śmiechów. Za plecami rozgrywane są konkurencje, które wyzwalają te spontaniczne reakcje: przeciąganie liny, wyścigi slalomem na specjalnych nartach, wyścigi w trzyosobowych spodniach i inne.
Ostatnim akcentem pobytu w Ciechocinku miała być parada przebierańców przez miasto. Była, ale pogoda trochę po krzyżowała szyki. Przebierańcy przemaszerowali jak należy, choć kropił deszcz. Widzów było niewielu. Szkoda, bo było na co popatrzeć.