Projekt przyszłorocznego budżetu miasta został już wysłany do radnych oraz Regionalnej Izby Obrachunkowej. Zgodnie z planem dochody Bydgoszczy sięgną w 2017 roku ok. 1,8 miliarda złotych, zaś wydatki ponad 2 miliardy.
Zarówno prezydent Rafał Bruski, jak i skarbnik Piotr Tomaszewski podkreślają, że sytuacja finansowa miasta jest i będzie w przyszłym roku dobra, o czym świadczy m.in. podniesienie ratingu przez agencję Fitch czy rosnąca z roku na rok.
W 2017 roku zgodnie z planem nadwyżka ma wynieść 146 mln zł, chociaż Piotr Tomaszewski przekonuje, że może wynieść nawet 160 mln zł.
Ale bydgoskie władze przekonują jednocześnie, że wpływ na kondycję finansową miasta ma nie tylko to, co dzieje się na naszym podwórku.
Prezydent i skarbnik wymieniają m.in. kwotę wolną od podatku, co miałoby kosztować nasz budżet 70 mln zł (Sejm przyjął we wtorek projekt zakładający utrzymanie kwoty wolnej na niezmienionym poziomie wynoszącym 3091 zł); zasady rozliczania zadań zleconych samorządom przez rząd, zmiany w oświacie czy opóźnienia w dystrybucji środków unijnych.
- Pani minister edukacji obiecała, że samorządy nie dopłacą ani złotówki do reformy oświaty, ale jak będzie, zobaczymy - dodaje prezydent Rafał Bruski.
Czytaj również: Sting wystąpi w toruńskich Jordankach! Koncert dla "wyjątkowych ludzi z regionu"
- Musimy również pamiętać o sytuacji gospodarki światowej i jej wpływu na Polskę oraz o kondycji polskiej gospodarki i z kolei jej wpływu na Bydgoszcz - wyjaśnia skarbnik.
