Wczoraj o szpitalu debatował zarząd powiatu. - Żadnych ryzykownych działań, które mogą prowadzić do destrukcji oraz takich, które mogą wpłynąć na jakość świadczonych usług - studzi nastroje starosta Cyganek. - Nasze działanie to początek dążenia do podniesienia świadczonych usług.
W Więcborku jednak mało kto patrzy na to w ten sposób. Wczoraj odebraliśmy telefony świadczące o tym, że mieszkańcy obawiają się kolejnych zmian w szpitalu. Zaniepokojona jest też załoga, która przypomina, że w takich przypadkach zawsze traci najsłabszy, w tym wypadku personel niższy. - Lekarze zawsze sobie poradzą - mówią Czytelnicy.
Ludzie boją się powtórki z rozrywki, czyli z czasów Pow-Mediki, kiedy udziałowców w szpitalu było kilku. Zakończyło się to upadłością i syndykiem. Przez cztery miesiące ludzie pracowali za darmo, bo nie było wypłat. - Wtedy właśnie zacząłem pracę w sąsiednim szpitalu i trzymam się go do dziś, dla bezpieczeństwa - mówi jeden z lekarzy. - Niepewność nikomu nie służy. Wszyscy wolimy pracować w Więcborku, ale obawiamy się o przyszłość placówki.
W czasach syndyka powiat wykupił majątek i powstała nowa spółka - Novum-Med, która od dziewięciu lat prowadzi szpital. Sto procent udziałów ma w niej powiat.
Starosta Tomasz Cyganek twierdzi, że do sytuacji z czasów Pow-Mediki nie dojdzie, bo udziały trafią w jedne ręce. - Na taką decyzję wpływ ma wiele czynników - mówi Cyganek. - Trzeba traktować udziały jako dobro, które powinno na siebie pracować.
Przeczytaj: Nowy tomograf w szpitalu w Więcborku. Kiedy będzie działał?
Podmiot zewnętrzny będzie miał udziały, a powiat - grunty i budynek. Zgodę na sprzedaż udziałów wyrazić muszą najpierw radni, ale jak twierdzi Cyganek, jest to zapisane w wieloletniej prognozie finansowej i on tylko wykonuje jej zapisy.
Co więc będzie ze spółką Novum-Med? Cyganek odpowiada, że jej właścicielem jest powiat i jako jedyny właściciel może o niej decydować.
O szpitalu radni będą dyskutować na jutrzejszej sesji. Jednak od kilku dni pracownicy szpitala oraz ich rodziny, a także pacjenci, głośno zastanawiają się, jak sprzedaż udziałów wpłynie na szpital oraz jak podejdzie do spraw lecznictwa nowy partner samorządu. Zarząd powiatu zakłada, że będzie lepiej, ale ludzie obawiają się, że dojdzie do okrojenia usług. Logika podpowiada, że nowy właściciel kupuje udziały po to, aby na tym zarobić, a nie stracić. Może się też ich pozbyć. Nie wszystkie zabiegi są przecież rentowne.
Powszechnie wiadomo, że wśród pracowników szpitala wrze, bo nikt ich o planach nie poinformował. - Nie będę komentował żadnych doniesień, bo jest mi niezręcznie, ale prawdą jest, że personel jest zaniepokojony - mówi chirurg Ryszard Górski. - Nam nikt nic o tym nie powiedział.
Jutro na sesji o zaawansowaniu prac w szpitalu mówić będzie prezes Stanisław Plewako.