Co gryzie Polskę powiatową? Katalog mają na podorędziu

Na pewno debata miałaby więcej rumieńców, gdyby była tam bardziej kolorowa reprezentacja ugrupowań politycznych. Ale była tylko Nowoczesna i jeden przedstawiciel lewicy oraz ludzie ze stowarzyszenia Projekt Chojnicka Samorządność, którzy partyjnego szyldu jak dotąd nie wywieszają, jednocząc tych, którzy po prostu chcą działać dla lokalnej społeczności i to niekoniecznie tak, jak tego chce ratusz.

Na tym tle mocno zabrzmiała deklaracja Mariusza Brunki, jednego z liderów PChS, że on kibicuje temu ugrupowaniu, które wygrało wybory. - Jeśli im się uda, to nam wszystkim się uda - przekonywał. Ubolewał jednocześnie, że na sali nie ma posła Aleksandra Mrówczyńskiego, który pracuje w sejmowej komisji ds. Polski powiatowej. - Wszyscy oczekujemy jasności, czy powiaty zostaną, czy powinny być zlikwidowane - ciągnął.

Nauczyciele protestowali przed urzędem wojewódzkim w Bydgoszczy

Ewa Lieder, posłanka Nowoczesnej wyznała, że Mrówczyński to jej sąsiad w sejmowym hotelu, więc może go podpytać, czy w tej komisji coś wypracowali, czy nie.... Zgodziła się z burmistrzem Arseniuszem Finsterem, że newralgiczny problem takich miast jak Chojnice to ich skomunikowanie z metropoliami. Bez tego nic w Polsce powiatowej nie drgnie.

I nie wystarczy też to, że w Chojnicach są dwie uczelnie, jeśli młodzi ludzie nie znajdą na miejscu pracy. Będą uciekali.

Jacek Warczygłowa z tej samej partii dodawał, że ludzie teraz oczekują odpowiedniego standardu życia, nawet w takich małych miasteczkach. I jak się im tego nie zapewni, to nie ma co liczyć na to, że się ich tu zatrzyma. Finster zwracał uwagę na niedomagania edukacji, co skutkuje np. tym, że poszukujący spawaczy Mostostal nie ma na miejscu kandydatów do tego zawodu. Adam Gogacz z lewicy dopowiadał, że niedługo będzie tak, że nie będzie komu płytek położyć, bo wszyscy - tak jak w Hiszpanii, gdzie „rozwalono” szkolnictwo zawodowe, będą chcieli być prawnikami albo informatykami.

Kamil Kaczmarek z PChS przypomniał, że jego stowarzyszenie dopomina się o darmową komunikację publiczną, a burmistrz tłumaczył, że nie jest to takie proste, bo przecież MZK obsługuje i miasto, i gminę...