Otwartość, przejrzystość, dostępność - gdzie jesteście?
Konieczność wprowadzenia zmian widzi też Piotr Cyprys, prezes stowarzyszenia Metropolia Bydgoska. Takich, które spowodują większe powiązanie radnych z mieszkańcami, bo samorządowa władza powinna być najbliżej ludzi.
- Aktualna formuła prawna samorządu się skończyła - uważa Roman Jasiakiewicz. - Z dobrym samorządem wiąże się otwartość, przejrzystość, dostępność. To jest formuła demokracji.
A z tymi trzema cechami w naszym samorządzie jest kiepsko.
Spowodowały to trzy główne sprawy: konsekwencje wprowadzenia bezpośrednich wyborów wójta (burmistrza i prezydenta). W ich efekcie rada - organ stanowiący i kontrolujący została sprowadzona do, jak to określił były prezydent, roli "kwiatka do kożucha".
Druga kwestia to upolitycznienie samorządu. - Jestem zwolennikiem nie więcej jak dwóch kadencji - mówi Jasiakiewicz. - W wielu gminach samorząd jest pracodawcą dla 25-30 proc. mieszkańców. Urzędujący wójt w 5-tysięcznej gminie na starcie ma zapewnione tysiąc głosów. Drugie tyle potrzebuje, żeby wygrać.
Ostatnia kwestia dotyczy samorządu województwa. A dokładniej pieniędzy dla regionu. - Radni dyskutują od 870 milionach budżetu wojewódzkiego, a całkowicie poza ich zasięgiem jest 9,5 miliarda zł z funduszy unijnych - wskazuje Roman Jasiakiewicz. - Decyduje o nich wyłącznie zarząd i urzędnicy. Jest dobrą wolą marszałka, że nas poinformuje. Regionalny program Operacyjny (RPO) też powinien podlegać społecznej kontroli, a my, radni, nic do tego nie mamy.
Wszyscy wybieramy marszałka
Potrzebę zmian w samorządzie wojewódzkim widzi Piotr Cyprys, prezes Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska.
Tym, co przywróci samorządowi demokrację, jest - według niego - wybór marszałka województwa w wyborach bezpośrednich, przez wszystkich mieszkańców. - To nie powinna być osoba z nadania politycznego ugrupowania, które ma większość w sejmiku - mówi. - Od kilku lat już ten postulat zgłaszamy.
- Poczulibyśmy się bardziej gospodarzami województwa, gdybyśmy go wybierali. On zaś odpowiadałby przed wszystkimi mieszkańcami, a nie tylko w swoim okręgu.
Cyprys jest zwolennikiem okręgów jednomandatowych na wszystkich poziomach samorządu, bez żadnych wyjątków. - Wybory proporcjonalne to źle pojęta samorządność. W jednomandatowych okręgach głosujemy na konkretną osobę i jej powierzamy dbanie o obszar, który nas interesuje.
Diagnozę samorządowych problemów przygotował dr Dawid Sześciło z Zakładu Nauki Administracji na Wydziale Prawa i Administracji UW. Skupił się na tym, co dotyczy jakości demokracji lokalnej.
Na jakości odbija się wprowadzenie bezpośrednich wyborów wójta i jego faktyczna pozycja wobec rady. To wójt ma informacyjną przewagę nad radnymi - zauważa dr Sześciło. Wójt nie rozlicza się przed radą i mieszkańcami, jak prowadzona przez niego polityka przekłada się na poprawę jakości życia w gminie.
Samorząd bez mieszkańców?
A jak wygląda udział obywateli w samorządzie?
To następny obszar do dyskusji. Gdy kilka lat temu prezydent Komorowski przygotował projekt ustawy, który dawał mieszkańcom więcej praw - wiele pomysłów zostało skrytykowanych. Prace nad okrojoną wersją ciągle trwają. Nie wiadomo, czy ustawa zostanie uchwalona do końca kadencji.
- W poprzedniej kadencji wprowadziłem w Bydgoszczy wystąpienia obywatelskie na sesjach - przypomina Roman Jasiakiewicz (był wówczas przewodniczącym rady - dop. jz). - Cieszyły się dużym powodzeniem. To jest otwarcie rady na to, co mieszkańcy chcą powiedzieć własnym głosem.
Do dyskusji o zmianach zachęca też Fundacja Batorego. Poprosiła organizacje pozarządowe, ruchy miejskie, inicjatywy obywatelskie o zgłaszanie uwag i opinii, które pozwolą przygotować wspólną listę postulatów. W Sejmie - jeśli zapowiedź premier Ewy Kopacz zostanie spełniona - ma powstać nadzwyczajna komisja, która przygotuje projekt zmian w systemie samorządowym.
Wcześniej zostaną przedstawione na Obywatelskim Forum Samorządowym, przygotowywanym przez Fundację Batorego.
- Po tam długim okresie potrzebne jest inne spojrzenie na samorząd, bo coś nam się wymknęło - uważa Roman Jasiakiewicz. - Zostaną wybory bez wyborców, a samorząd bez mieszkańców.
Czytaj e-wydanie »