Wybory samorządowe w gminie Zakrzewo stały się przedmiotem zainteresowania z powodu błędu popełnionego przez jedną z komisji wyborczych. Komisja ta, zlokalizowana w budynku Gminnego Ośrodka Kultury w Zakrzewie, popełniła pomyłkę, która mogła wpłynąć na wyniki wyborów w okręgach 2 i 3.
Kandydatka Albina Przybysz, która w okręgu nr 3 zdobyła zaledwie dwa głosy, zgłosiła sprawę do sądu, twierdząc, że mieszkańcy, w tym jej domownicy, zapewniali ją o oddaniu na nią głosów.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego we Włocławku, gdzie trwa postępowanie mające na celu wyjaśnienie sytuacji.
Artur Nenczak, wójt gminy Zakrzewo, wyjaśnia, że gmina nie odpowiada za organizację wyborów ani za popełnione błędy.
- Zadaniem gminy było jedynie zapewnienie odpowiedniego lokalu wyborczego. Na prośbę sądu gmina dostarczyła dokumenty, które były przechowywane przez urzędnika wyborczego. Pomieszczenia, w których przechowywano dokumenty, były otwierane i plombowane przez komisarza wyborczego - dodał wójt Nenczak.
Po ponownym przeliczeniu głosów przez sąd okazało się, że Albina Przybysz uzyskała 25 głosów.
W trakcie postępowania komisarz wyborczy zauważył możliwość zamiany głosów między okręgami nr 2 i 3, co skłoniło go do złożenia apelacji do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Sąd uznał zasadność apelacji i sprawa wróciła do włocławskiego wymiaru sprawiedliwości. Teraz sąd ma za zadanie ustalić prawidłowe wyniki dla okręgów 2 i 3, które były obsługiwane przez tę samą komisję.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść 17 marca. Po jego uprawomocnieniu wojewoda zdecyduje, czy mandaty dwóch radnych, Przemysława Gmińskiego i Bartosza Kujawy, zostaną wygaszone.
Okazało się, że komisja poprawnie przeliczyła głosy, jednak błędnie je wpisała w protokoły. Pod protokołami podpisali się wszyscy członkowie komisji, a mężowie zaufania z poszczególnych komitetów nie wnieśli uwag. Co ciekawe, podczas liczenia głosów wysyłali oni wiadomości do swoich kandydatów, podając prawidłowe wyniki z liczenia, ale nie zauważyli pomyłki w protokołach.
