Pomocą w wypełnieniu luk kadrowych miałoby być zatrudnienie emerytowanych urzędników - proponuje w liście resort.
Mając na uwadze rotację na stanowiskach urzędników oraz innych pracowników jednostek sądownictwa powszechnego, przy jednoczesnych sygnałach i informacjach o ograniczonej skuteczności działań rekrutacyjnych ukierunkowanych na obsadzenie wolnych stanowisk z uwagi na ograniczony odzew kandydatów z rynku pracy (...) mając na względzie konieczność zabezpieczenia prawidłowego i niezakłóconego działania jednostek wymiaru sprawiedliwości, uprzejmie przypominam Państwu Dyrektorom o możliwości (...) zatrudniania również osób, które pracowały w jednostkach sądownictwa lub powszechnych jednostkach prokuratury i uzyskały świadczenia emerytalne lub rentowe - pisze wiceminister Wójcik.
To rozwiązanie miałoby:
- zapewnić pozyskanie doświadczonej kadry,
- nie wymagałoby przeszkalania pozyskanych pracowników.
Miasteczko namiotowe strajkujących przed Ministerstwem Sprawiedliwości domaga się jednak podwyżek i rozwiązań systemowych dotyczących ich pensji - pisze Onet.
Propozycja wiceministra Wójcika budzi jednak skrajne emocje.
Fakty są takie, że urzędnicy z sądów masowo odchodzą, nie ma chętnych, by tę pracę podjąć, bo pensje po prostu urągają przyzwoitości - podkreśla. - Wszystko leży, system się sypie, a wiceminister wysyła list, by zatrudniać emerytów. Nikomu nie umniejszając, ale jeśli do sądu przyjdzie pani w wieku 65 plus i będzie zmuszona przez osiem godzin protokołować rozprawę, używając specjalnego systemu do nagrywania, to to jest jakaś kpina - mówi Onetowi jedna z urzędnic sądowych.
Źródło: Onet.pl.
