Nasze firmy coraz częściej dyktują marketom warunki sprzedaży. Przekonał się o tym m.in. Carrefour, gdy próbował zaostrzyć warunki współpracy z mleczarnią Piątnica. Ta zagroziła, że wycofa swoje produkty ze sklepów tej firmy. Trzy tygodnie trwało, a francuski gigant ugiął się i przystał na ofertę mazowieckiej mleczarni. Widać dyktatura wielkich sieci słabnie, zwłaszcza w negocjacjach z dużymi firmami. A dodajmy, że wśród liczących się polskich producentów są wymieniane m.in. nasze Zakłady Tłuszczowe Kruszwica.
Czytaj też: Zagraniczne markety dyktują ceny polskiej żywności! Kto pracuje na ich zyski?
Duży ma łatwiej
- Firmom, które mają mocne produkty, znane marki czy stabilną sytuację finansową, łatwiej jest negocjować z hipermarketami - komentuje Andrzej Maria Faliński, dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - To jest trudny, ale bardzo ważny partner, więc trzeba się z nim liczyć. Podstawą sukcesu w handlu jest zasada: „jak najwięcej towaru za jak najniższą cenę”. Coraz więcej firm potrafi się w tym odnaleźć. Ba, są nawet takie, które wybiły się właśnie dzięki współpracy z dużymi sieciami i dziś stawiają im nawet warunki.
Liczą się argumenty!
Mariusz Trojakowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Grudziądzu, która sprzedaje produkty np. do Reala i Makro potwierdza, że hipermarket to strategiczny partner: - Nie narzekam na efekty negocjacji, ale zawsze trzeba mieć silne argumenty!
Czytaj też: ROTR z Rypina "Filarem Polskiej Gospodarki"
- Dzięki marketom utrzymuję się na rynku - dodaje Jan Gogolewski, prezes fabryki słodyczy Jago w Bydgoszczy (handluje m.in. z Biedronką, Netto, Polomarketem i Carrefourem) - Współpracuje się z nimi dużo lepiej, niż jeszcze kilka lat temu. Zaczęły doceniać polskich producentów.
