Coraz więcej zezwoleń na pobyt dla cudzoziemców w Kujawsko-Pomorskiem. Pandemia im niestraszna

Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

- Najwięcej zezwoleń na pobyt cudzoziemców uzyskali obywatele Ukrainy, następnie Białorusi i Mołdawii. Jest to tendencja utrzymująca się od wielu lat. W 2021 roku Wojewoda Kujawsko-Pomorski wydał 7851 decyzji w ww. sprawach, z czego 7083 pozytywnych, a w roku 2020 wojewoda wydał tych decyzji 5227, z czego 4785 pozytywnych - informuje Tomasz Wiśniewski, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego.

Mołdawianie to cecha charakterystyczna naszego regionu. W Polsce w statystykach są daleko za Ukraińcami, Białorusinami, Gruzinami, Hindusami, Rosjanami, a nawet Wietnamczykami.

Wraz z wybuchem pandemii koronawirusa niektórzy pracodawcy obawiali się masowego wyjazdu cudzoziemców do swoich ojczyzn, co mogło doprowadzić do zapaści firmy, które masowo korzystały z ich pacy. Faktycznie, część osób wyjechała i wydawało się, że procesy produkcyjne niektórych firm mogą być poważnie zakłócone. Szybko jednak okazało się, że na miejsce tych, którzy z różnych powodów opuścili nasz kraj, przyjechali inni, część osób zdecydowała się również na powrót do Polski. Statystyki, które prezentuje Urząd do Spraw Cudzoziemców, wskazują, że osób, które występują o pobyt czasowy w naszym kraju, jest coraz więcej, a liczba ta sukcesywnie rośnie.

- Gdyby nie pandemia, wzrost liczby wydanych w Polsce zezwoleń na pobyt czasowy byłby jeszcze większy. W 2020 roku mieliśmy do czynienia z istotnym ograniczeniem możliwości wjazdu wielu cudzoziemców. Dlatego gdy pod koniec 2020 roku i w 2021 roku restrykcje były mniejsze, wnioskodawców przybyło. Ponadto Tarcza Antykryzysowa wprowadziła zasadę, że legalność pobytu, która kończyłaby się w czasie epidemii lub zagrożenia epidemicznego, z mocy prawa się wydłuża. I wówczas nie ma konieczności składania wniosku o zezwolenie na pobyt czasowy – komentuje Michał Wysłocki, ekspert BCC ds. legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w Polsce.

Nie nastąpiło również masowe przemieszczanie się pracowników ze wchodu Europy do krajów takich jak Niemcy, czego obawiali się również polscy pracodawcy. Jak widzą to lokalni przedsiębiorcy?

- Polskie firmy angażują cudzoziemców w jeszcze większej skali niż dwa lata temu. Oczywiście wynika to z kalkulacji kosztów pracy. Cudzoziemcy zza naszej wschodniej granicy są po prostu tańsi. W czasie pandemii w ramach tarczy antykryzysowej mogli mieć przedłużane wizy. Ważnym czynnikiem są też ostatnie zmiany w przepisach, ułatwiające uzyskanie pozwolenia na pobyt czasowy i pracę w Polsce. Wydłużył się do 24 miesięcy okres, w którym można pracować bez konieczności uzyskania zezwolenia. To dobrze wpływa na nasz rynek, bo w wielu zawodach nadal brakuje kandydatów do pracy. Lukę tę wypełniają cudzoziemcy - zauważa Hanna Wygocka, dyrektor biura Pracodawców Pomorza i Kujaw. Dodaje, że część pracowników–cudzoziemców skorzystała z możliwości wyższych zarobków i wyjechała z Polski na Zachód w momencie, gdy zaistniały regulacje pozwalające na zaangażowanie osób spoza UE.

- Wielu jednak pozostało, zwłaszcza Ukraińców i Białorusinów. Wynika to z bariery językowej i kulturowej. Jest im łatwiej zaadaptować się w polskim społeczeństwie. Do tego rynek niemiecki nie jest wcale tak chłonny. Wynika to częściowo z koronakryzysu, ale także ze zmian technologicznych w firmach. Coraz więcej z nich wprowadza automatyzację i nie ma potrzeby angażowania pracowników na niezaawansowanych stanowiskach pracy - wskazuje Hanna Wygocka.