https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Córka i wnuczka Horsta von Knoblocha we Włocławku

Renata Kudeł
31 bm. Gudrun MCCann oraz jej córka Claire zwiedziły pałacyk na Smolnej, gdzie rodzina von Knobloch mieszkała podczas wojny.

Gudrun i Claire McCann

Gudrun jest jedną z czterech córek barona Horsta von Knobloch, który podczas II wojny światowej był zarządcą Fabryki Papieru we Włocławku. Rodzina von Knoblochów mieszkała w pałacyku przy ul. Smolnej w latach 1940-1944. Podczas wojny była to Aachener Str. W latach 50 Gudrun wyszła za mąż za Brytyjczyka i wyjechała z Niemiec do Anglii. Jej córka Claire, prawniczka, postanowiła namówić matkę na podróż do Polski, do Włocławka. W internecie Claire natrafiła na angielskojęzyczną stronę Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej. Wysłała e-mail na adres Joanny Skiby, kierowniczki Studium Językowego WSHE. Tak nawiązany kontakt szybko zaczął owocować i obie panie zapowiedziały wizytę we Włocławku. Jak się okazało, wizyta w mieście, gdzie matka spędziła cztery lata dzieciństwa była prezentem od Claire, z okazji 75-urodzin Gudrun McCann.
Pierwsze kroki po przyjeździe kobiety skierowały na Smolną. W pałacyku wzruszona Gudrun przypominała sobie dawny rozkład domu. Gdzie była bawialnia dla dzieci, sypialnia, gabinet ojca. Wspominała nianię Janinę, ogrodnika. Mówiła o tym, jak wypoczywano, bawiono się, jak pracowano. Dzieci von Knoblochów były wdrażane w obowiązki domowe. - Ojciec był dużo starszy od mamy, miał doświadczenie w pracy w przemyśle papiernicznym, dlatego przyjechaliśmy do Polski - mówi. Z Włocławka von Knoblochowie wyjechali we wrześniu 1944 r.
Zwiedzanie miasta zaczęły od placu Wolności. W 1942 roku Gudrun i jej siostry zostały sfotografowane m.in. na tle dzisiejszej ulicy Polskiej Organizacji Wojskowej i hotelu "Zajazd Polski". Potem, wraz z Joanną Skibą, panie przejechały się przez miasto, zza szyb samochodu obejrzały m.in. nowoczesne budynki fabryki papieru przy ul. Płockiej oraz to, co zostało po "Celulozie". Bardzo udana okazała się wizyta w Muzeum Historii Włocławka, gdzie goście obejrzeli wiele zdjęć miasta z okresu wojennego. - Zawiozłam też obie panie nad jezioro Wikaryjskie, aby zmienić nieco miejski klimat naszego spotkania - mówi pani Joanna. - To była bardzo sentymentalna wizyta. i nie należy się w niej doszukiwać drugiego dna.

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Weronika

Znalazłam i odczytałam ten artykuł dłuższy czas po jego publikacji. Ponieważ jednak chodzi o mentalność ludzi, którzy z racji na wykonywany zawód mają istotny wpływ na kreowanie otaczającej nas rzeczywistości, zdecydowałam się napisać te kilka słów.

Czy pani autorka nie ma ciekawszych tematów do produkowania swojej dziennikarskiej erudycji na łamach Gazety Pomorskiej, jak tylko przyjazd członków rodziny człowieka, który był przedstawicielem okupanta, zbrodniarzy, ludzi wynaturzonych psychicznie w traktowaniu innych ?

Swoją drogą trzeba mieć nie lada tupet, by przyjeżdżać, chodzić z takim uśmiechem na twarzy po ulicach miasta, w którym tyle ofiar pochłonęła wojna. Trzeba też mieć nie lada tupet, by z takiej "para informacji" robić news prasowy. Trzeba też, nie szanować odczuć ludzi, którzy kupują i czytają prasę a ich Dziadkowie żyli w koszmarze okupacji Włocławka.

J
Ja
Rodzina von Knoblochow była pierwszymi wlascicielami palacyku
A
Andrzej

Trzeba pokazać zlikwidowane przez styropian PGR-y i biedę i rozpacz tych ludzi.

Z
Zvibel ;)

Jak by nie patrzeć  to fajne nazwisko ten

Knobloch- po naszemu  czosnek :D :P
 

 

m
mila
Wlasnie, jakis taki niesmak pozostaje...a co sie stalo z poprzednim wlascicielem palacyku?
A
Alexander
Jestem ciekaw czy w Muzeum obejrzały zdjęcia z zagłady Grzywna.Trzeba było pokazac im bydynek Gestapo na ul. Kilinskiego i tablicę na ul. Nowomiejskiej upamietniającą likwidcję getta i męczeństwo włocławskich Żydów oraz inne miejsca związane z hitlerowską okupacją!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska