Firma wystosowała oficjalny komunikat do swoich klientów:
To miejsce jest dla nas niezwykle ważne, ponieważ właśnie tutaj, w 1946 roku, Feliks Sowa wraz z małżonką Stanisławą założyli pierwszy zakład produkcyjny, dając początek blisko 80-letniej tradycji piekarsko-cukierniczej naszej marki. Dziękujemy za wszystkie wspólne chwile i zaufanie, jakim obdarzyliście nas w tym miejscu przez dziesiątki lat. Nasza firma nadal będzie się rozwijać - konsekwentnie realizujemy hasło strategii "Rośniemy mądrze", dzięki której planujemy osiągnąć 180 lokalizacji w Polsce do końca 2026 roku. Inwestujemy także w modernizacje istniejących lokali, by podnosić ich standard i jakość obsługi. Chociaż historia lokalu przy ul. Pomorskiej dobiega końca, pozostanie on w naszych sercach i wspomnieniach. Tymczasem serdecznie zapraszamy do najbliższego punktu Cukierni Sowa przy ul. Gdańskiej 65, oddalonego o zaledwie 500 metrów.
Lawina komentarzy na FB
Post Cukierni Sowa na Facebooku wywołał ponad 2200 reakcji oraz ponad 330 komentarzy. Większość z nich przywołuje wspomnienia z działalności piekarni Sowa działającej w tym miejscu, jej wypieków (chleb spychany), smaków dzieciństwa, przemiłą panią Ilonkę...
Choć rodzina nie podaje oficjalnych powodów zaprzestania działalności w tym miejscu, można się domyślać, że albo kamienica została sprzedana albo zostanie przekształcona wyłącznie na cele mieszkaniowe. Postaramy się to ustalić.
Wiele wpisów na FB pochodzi z innych regionów kraju, nawet z zagranicy, z prośbą do rodziny o założenie swoich punktów w innych miastach. To wskazuje, że biznes pn. Piekarnia i Cukiernia Sowa czeka raczej świetlana przyszłość.
Przekazują firmę z pokolenia na pokolenie
Sukces bydgoskiej cukierni to m.in. efekt wzorowego przekazywania firmy z pokolenia na pokolenie. W 2009 r. firma sprzedawała ciastka w około 70 lokalizacjach w Polsce. Klienci często nawet nie zdawali sobie sprawy, że kupują u Sowy, bo cukiernie z jego asortymentem nazywały się "Włoska", "Wiedeńska" czy "Sweet Cookie". Właśnie wtedy spółka podjęła decyzję o zmianach organizacyjnych i przyjęła pod swoje skrzydła najmłodsze pokolenie rodziny: Aleksandrę i Michała. W tym roku świętowała już 78. urodziny.

Firmę założyli w 1946 r. Feliks i Stanisława Sowa. Najpierw był zakład piekarniczy przy ul. Pomorskiej. Początki nie były łatwe. Nie sprzyjał im ustrój polityczny, brak surowców, rąk do pracy. Jednak właściciele wspominali, że to jeszcze bardziej zmobilizowało ich do działania.
Mąkę kupowali w sklepach
Prowadzenie biznesu w okresie powojennym, gdy władza bardziej szkodziła pracującym na własny rachunek niż pomagała, było nie lada wyzwaniem.
Ze względu na bardzo niskie normy zaopatrzenia musieliśmy drogocenne mąkę czy cukier kupować w sklepie - wspominała pani Stanisława. Pomagali wszyscy: rodzina, przyjaciele, obcy ludzie. 10 sklepów po 5 kilogramów mąki to było coś. Efekt? Piekarnia miała się całkiem nieźle i w 1952 roku zatrudniła pierwszych pracowników.
W 1982 r. do rodzinnego interesu dołączył syn Adam. Rok później zdobył dyplom Mistrza Cukiernika. Rozpoznawalność marki stawała się coraz większa. Zapadła więc decyzja o otwarciu pierwszego sklepu poza punktem firmowym. Niedługo później wypieki Sowy można było także kupić w okolicy bydgoskiego Zbożowego Rynku.
W 1990 r. pan Adam z małżonką otworzyli nową spółkę o nazwie Piekarnia i Cukiernia Sowa. Zatrudniała coraz więcej pracowników i uatrakcyjniała ofertę. Obecnie główna siedziba znajduje się przy ulicy Schulza w Bydgoszczy, gdzie w 1998 r. otwarto duży zakład produkcyjny pod logo Sowa.
Trzecie pokolenie w natarciu
Nastąpił rozwój biznesu, otwierały się nowe punkty, również poza Bydgoszczą, a z czasem w Warszawie, Berlinie i Londynie. Dziś Cukiernia Sowa to sieć ponad 160 lokalizacji na terenie Polski. Ponad 20 sklepów firmowych działa w Bydgoszczy, Toruniu i Gdańsku. To już nie tylko wypieki, ale także lody, własna marka czekolady i kawa z własnej palarni.
Spółka prowadzi również winiarnię i restauracje z polską i międzynarodową kuchnią. W 2009 r. do firmy weszło trzecie pokolenie - Aleksandra i Michał Sowa. Aleksandra jest mistrzynią wielu konkursów cukierniczych. Z pasją kontynuuje rodziną tradycję i trzyma pieczę nad całą, słodką produkcją. Michał wykorzystał siłę sieci i zaczął jednoczyć cukiernie pod jedną, znaną obecnie marką. Czuwa nad jej rozwojem.
