Czarna skrzynka
Czarna skrzynka
W śmigłowcu Mi 24 urządzenie to rejestruje: wysokość, prędkość, skok i obroty wirnika nośnego, pochylenie i przechylenie maszyny, sygnał pożaru, wyłączenie zasadniczej instalacji hydraulicznej oraz włączenie zapasowej instalacji hydraulicznej, niebezpieczne wibracje prawego i lewego silnika, niebezpieczną wysokość, rezerwę paliwa oraz użycie przycisku bojowego.
Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która pracuje na podinowrocławskim poligonie, gdzie rozbił się śmigłowiec Mi 24, udało się odszukać dwa rejestratory lotu. Chodzi o tzw. czarną skrzynkę, która tak naprawdę pomalowana jest na kolor pomarańczowy oraz o magnetofon pokładowy rejestrujący wszystkie rozmowy w kabinie śmigłowca.
Do wypadku doszło w piątek wieczorem, gdy ćwiczący strzelanie nocne bez użycia noktowizji śmigłowiec spadł lotem koszącym na teren poligonu. Maszyna należała do 49 Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego. Dowódca - pierwszy pilot i technik podkładowy zostali ranni. Zginął por. pilot Robert Wagner. Została już przeprowadzona sekcja zwłok, która wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci było pourazowe uszkodzenie serca.
- Śmierć nastąpiła natychmiast - informuje płk Paweł Portała, wojskowy prokurator garnizonowy w Bydgoszczy. - Patolodzy stwierdzili charakterystyczne obrażenia dla wypadku lotniczego. Zgodnie z przepisami zostały też pobrane próbki do zbadania ewentualnej obecności alkoholu we krwi.
Decyzją Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Poznaniu śledztwo w sprawie katastrofy kontynuować będzie Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Bydgoszczy. - Do wyjaśnienia tej sprawy powołałem grupę trzech prokuratorów. Od czwartku na terenie inowrocławskiego pułku, zaczniemy przesłuchiwać świadków m.in. służby zabezpieczenia, kontroli lotu, serwisów oraz wojskowych ratowników. Czekamy na opinię komisji lotniczej - mówi płk Portała.