Szkoła, której właścicielką jest Aleksandra Furmańska po raz kolejny w tym roku podlegała kontroli. Tym razem jej funkcjonowaniu przyglądał się ZUS. Wcześniej prawidłowość umowy na wynajem pomieszczeń, którą gimnazjum zawarło z Zespołem Szkół sprawdzał starosta. Zdaniem władz powiatu, kwota, jaką gimnazjum płaciło za użytkowanie pomieszczeń była zbyt niska.
Uwagi, co do prawidłowości funkcjonowania szkoły ma także ZUS. Szkoła zawarła z 35 pracującymi tam nauczycielami umowy o dzieło lub zlecenie. Inspektorzy z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych stwierdzili, że jest to niezgodne z przepisami. Uznali, że pracownicy prywatnego gimnazjum, powinni mieć umowy o pracę. ZUS kazał zmienić umowy i zażądał od gimnazjum wysokiej kary. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy może to być ponad 700 tys. zł.
- Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydał decyzję, aby zapłacić składki za ten okres, w który naszym zdaniem powinny być odprowadzane, czyli za czas, kiedy nauczyciele pracowali na umowy o dzieło - wyjaśnia Bożena Wankiewicz, rzecznik prasowy ZUS. Chodzi o okres dwóch lat.
O to, dlaczego Prywatne Gimnazjum w Lipnie nie zawierało z nauczycielami umów o pracę, jak robią to inne szkoły, zapytaliśmy właścicielkę. Aleksandra Furmańska nie chciała jednak z nami rozmawiać. - Nie będę tego komentować - stwierdziła.
Funkcjonowaniu szkoły przyglądała się także inspekcja pracy. Jak wyjaśnia Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy ds. Prawno-Organizacyjnych Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy, nie złamano prawa zawierając z nauczycielami umowy o dzieło.
- Pracujący tam pedagodzy mają umowy o pracę z innymi pracodawcami, nie chcieli zawierać drugich takich umów. Mieli do tego prawo - mówi Beata Gołębiewska.
Część nauczycieli odwołała się od decyzji ZUS do sądu. Dopiero po wyroku będzie wiadomo, czy gimnazjum musi zapłacić Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych karę.