Gdy o pstrągu mowa, to mieszkańcom powiatu chojnickiego od razu przychodzi na myśl Zakład Hodowli Pstrąga w Mylofie.
Dobre, bo polskie
To najstarszy i największy zakład z 160 zarejestrowanych hodowców pstrąga w Polsce. Jako spółka pracownicza ma się dobrze, choć tanie pstrągi sprowadzane z Turcji i Hiszpanii do niemieckiej przetwórni w Zachodniopomorskiem zalewają nasz rynek. 70-osobowa załoga i 10 zatrudnianych dorywczo osób odławia i przygotowuje około tysiąc ton rocznie. Dawniej większość szła na eksport do Belgii i Niemiec, teraz połowa pstrąga zostaje w kraju, bo Mylofowi zostały tylko niemieccy odbiorcy.
Unia niegroźna
Mylof inwestuje, po wybudowaniu nowoczesnej przetwórni i wędzarni trochę muszą odsapnąć i poczekać aż ceny pstrąga pójdą w górę. - Może wtedy po raz kolejny zainwestujemy i kupimy samochody z profesjonalnymi naczepami - chłodniami i basenami - _wyjaśnia Romuald Aszyk, szef Zakładu Hodowli Pstrąga w Mylofie. - Liczymy na zdobycie nowych rynków, bo przetwórnia i wędzarnia zostały dostosowane do unijnych wymogów. Czekamy tylko na unijny numer z Departamentu Weterynarii.
**_Po rybkę do Mylofu
Grudzień to pora, gdy w Mylofie nie myśli się o niczym innym, jak o nadążaniu ze sprzedażą i wysyłką zamówionych ryb. Na święta są promocyjne ceny, więc chętnych nie brakuje. Nawet ślizgawica nie odstrasza klientów i jakoś do sklepu firmowego w Mylofie docierają.
Czas na pstrąga
Tekst i fot. Marietta Chojnacka

Maria Brunka w firmowym sklepie w Mylofie doradzi tym, którzy nie chcą sami złowić żywego pstrąga. Przed ladą Barbara Szamocka z Gutowca i Dariusz Kaźmierczak z Chojnic.
Na wigilijnym stole musi być karp smażony i coś ze śledzia - pod pierzynką albo w oleju. W naszym regionie tradycją jest także pstrąg. Bez wędzonego nie ma Bożego Narodzenia, a gdzieniegdzie smażony zaczyna wypierać karpia.