W naszym laboratorium w Warszawie zebrane dane będą teraz porównywane z dostępnymi tam profilami DNA osób zaginionych - mówi nadkomisarz Marzena Solochewicz-Kostrzewska, oficer prasowy policji w Grudziądzu.
Przypomnijmy. Jesienią ubiegłego roku stan wody w Wiśle był bardzo niski. 13 września osoba spacerująca brzegiem zauważyła ludzką czaszkę leżącą wśród odsłoniętych przez rzekę kamieni. Po jej zabezpieczeniu, strażacy przeszukiwali nabrzeże na wysokości Bramy Wodnej, ale innych szczątków ludzkich już nie znaleźli. Sprawą zajęła się prokuratura.
Śledczy zlecili stworzenie profilu DNA. - Wynika z niego, że jest to czaszka mężczyzny, który miał około 60 lat - mówi Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. I dodaje: - Biegli nie znaleźli na czaszce nic co świadczyłoby, że mężczyzna ten był ofiarą przestępstwa. Ponieważ innych szczątków ciała nie odnaleziono, nasze śledztwo zostało umorzone - wyjaśnia prokurator Reniecka.
Wyniki badań przekazano grudziądzkiej policji. A funkcjonariusze przesłali je do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Tam gromadzone są m.in. informacje o kodach DNA osób, które zaginęły.
Zobacz także: Zaginieni mieszkańcy Kujawsko-Pomorskiego [zobacz ich zdjęcia]
Wśród takich osób jest Roman Widomski, właściciel jednego z grudziądzkich lokali rozrywkowych, który zniknął 1 stycznia 2010 roku. Mężczyzna miał wówczas 58 lat. W ciągu trzech lat poszukiwań nie trafiono na ślad, który doprowadziłby do jego odnalezienia.
Zgodność płci i wieku zaginionego z profilem DNA znalezionej czaszki niczego jednak nie przesądzają.
Szczątki znalezione we wrześniu na brzegu Wisły mogły do naszego miasta przypłynąć wraz z prądem rzeki.